Szukaj na tym blogu

poniedziałek, 4 sierpnia 2014

Wakacyjne rozważania przy wentylatorze

    Tegoroczna kanikuła sprawiła nam niespodziankę, przynosząc temperatury godne Grecji, Włoch, a w porywach i Turcji. Żyć bez ociekania kroplistym potem da się jedynie po zachodzie słońca. Dnie spędzam zatem leniwie, głównie na lekturze i drzemkach przy włączonym wentylatorze, wszelką aktywność przenosząc na godziny wieczorne i nocne. Status emeryta jest mi w tym niesłychanie pomocny...


     Woda w morzu jak lekko przestudzona zupa, na szczęście podobieństwo dotyczy jedynie temperatury. Wizyta wnuka kilkakrotnie zobligowała mnie do odwiedzenia trójmiejskich plaż, gdzie ze zdumieniem skonstatowałam, że w tym roku nawet godzinne igraszki w falach Bałtyku zupełnie nie wychładzają organizmu. I nie jest to kwestia wyłącznie wyściółki tłuszczowej autorki niniejszych spostrzeżeń ;-). Preferuję wieczorne kąpiele, tak między godziną 18.00 a 21.00, kiedy woda i powietrze mają zbliżoną temperaturę - ok. 24 stopnie. Do kompletu w pakiecie wolne miejsca parkingowe, całkowicie wyeliminowane ryzyko udaru cieplnego i cudne zachody słońca. Opcja "Wieczór na plaży" jest moim absolutnym wakacyjnym faworytem...


    Polecam też wieczorne spacery po Gdańskiej Starówce. Na Trakcie Królewskim tłumy roznegliżowanych wczasowiczów okupują piwne ogródki (0,5 l Warki = 10zł) lub przemieszczają się leniwie od Bramy Wyżynnej do pięknie podświetlonej i otoczonej promenadą Wyspy Spichrzów. Ta inwestycja to naprawdę strzał w dychę. Żeby obejrzeć panoramę Długiego Pobrzeża i jachty na marinie, nie trzeba już drałować aż na Ołowiankę. Ławeczki okupują zakochane pary w zdumiewająco różnorodnym wieku, ale że klimat się zrobił południowy to i temperamenty się przystosowały. Romantyczną atmosferę zakłóca jedynie ogłuszająca muzyka z baru...
       Niewątpliwą, choć tylko chwilową, atrakcją wyspy jest wypożyczone do 7 września niemieckie koło widokowe, z którego w dzień i w nocy za jedyne 25 zeta/12 min. można sobie pooglądać Gdańsk z lotu spłoszonej kaczki domowej, czyli wysokości 55 metrów. Do tej pory podobne widoki kosztowały wprawdzie pięć razy mniej, ale trzeba było potruchtać na 82-metrową wieżę Kościoła Mariackiego (412 stopni) i do tego zdążyć przed godz. 17.00, bo kler wieczornych rozrywek nie pochwala... Cywilizacja rodzi wygodnictwo. Może wkrótce Kościół Mariacki dorobi się windy?


       Pokaz fajerwerków na otwarcie Jarmarku św. Dominika d... nie urwał.   Przede wszystkim zero informacji o miejscu tej niewątpliwej rozrywki, w efekcie tłum zgromadzony na koncercie Kayah pędził na złamanie karku z Targu Węglowego na chodnik przed LOT-em, bo strzelali z dawnej Gildii. Najlepszy widok mieli ludzie na przystankach tramwajowych, co nie jest chyba trafionym pomysłem. Nie było też żadnych efektów muzycznych, a efekty pirotechniczne nie przekroczyły standardu sylwestrowego w Bździszewie Górnym. Jednak wnukowi się podobało, więc nie będę wybrzydzać... 


     Niestety, klimat klimatem, ale południową Europą pachnie w Gdańsku, poza weekendami, tylko do godz. 23.30. O tej porze bowiem zamykane są kuchnie okolicznych lokali, a umęczone kelnerki ustawiają w malownicze stosy umeblowanie ogródków, niecierpliwie wyrywając krzesła spod zadków opieszałych klientów. Jarmarkowe stoiska już dawno nieczynne. Na posterunkach trwają do końca jedynie sprzedawcy smażonych oscypków, waty cukrowej i migających gadżetów. Tłumy zawiedzionych turystów wloką się w stronę przystanków. Nieco po północy wakacyjna stolica Polski pustoszeje...