Dla fanów "Rancza", najlepszego, według mnie, serialu polskiej telewizji. Prawdziwego do bólu, dobrotliwie wykpiwającego narodowe wady Polaków, odsłaniającego kulisy wielkiej i małej polityki, niewiarygodnie zabawnego, a miejscami nawet proroczego. Każda postać to perełka zarówno od strony scenariusza jak i gry aktorskiej. Mogę oglądać na okrągło!
Zdjęcia są autorskimi screenami z odcinków serialu zamieszczonych na stronie vod.tvp.pl
Streszczenie sezonu 1:
Do Wilkowyj przyjeżdża z Nowego Jorku Lucy Wilska, żeby sprzedać dworek, który odziedziczyła po prababci. Jednak zachwycona urokami prowincji decyduje się go wyremontować i zamieszkać w Polsce. Zaczyna wrastać w polską wieś i czynnie uczestniczyć w jej życiu. Nie akceptuje oportunizmu, dwulicowości, tchórzostwa i znieczulicy. Nie boi się wyzwań trudnych i kontrowersyjnych. Ucząc dzieci angielskiego, jednocześnie dba o to, by nie były głodne i bite. Karmi stado podrzuconych psów. Walczy z bimbrownictwem. Organizuje akcję uświadomienia seksualnego miejscowych kobiet. Załatwia stypendium naukowe dla młodego geniusza. Jej aktywność pobudza innych do myślenia i działania. Wkrótce nieufni początkowo mieszkańcy przekonują się do Amerykanki i zaczynają ją doceniać, szanować oraz przychodzić po wszelką pomoc.
W szopie koło dworku mieszka bezdomny alkoholik Kusy, kiedyś przygarnięty przez prababcię. Lucy szybko odkrywa, że mimo zewnętrznych pozorów to człowiek nietuzinkowy: inteligentny, wykształcony i mądry, tylko złamany przez życiową tragedię. Z energią przystępuje więc do jego resocjalizacji. Wkrótce budzą się uczucia...
Wsią trzęsie wójt - Paweł Kozioł, uzależniając od siebie policjanta, lekarza, dyrektorkę szkoły, redaktora gazety i wszystkich podwładnych z Urzędu Gminy. Rząd dusz sprawuje jego brat - proboszcz Piotr Kozioł, z którym mieszkańcy też muszą się liczyć. Często więc znajdują się między młotem a kowadłem, gdyż bliźniacy od dzieciństwa są skonfliktowani i lubią robić sobie na złość.
Urząd Gminy, plebania, dworek, sklep, gospoda, szkoła, domy kilku rodzin - tu najczęściej toczy się akcja. Ale jest we wsi i miejsce szczególne - ławeczka przed sklepem, gdzie codziennie gromadzą się miejscowi żule, popijając tanie trunki i zabawnie komentując rzeczywistość. Ich guru to Jan Japycz, budzący szacunek wiekiem i doświadczeniem, który wygłasza różne prawdy życiowe, kierując się nie tyle wiedzą, ile chłopskim rozumem.
SEZON 1
Bohaterowie:
Lucy Wilska - Amerykanka polskiego pochodzenia (Ilona Ostrowska)
Jakub Sokołowski/Kusy - bezdomny alkoholik, wdowiec (Paweł Królikowski)
Paweł Kozioł - wójt (Cezary Żak)
Halina Kozioł - żona wójta (Violetta Arlak)
Klaudia Kozioł - ich zbuntowana 16-letnia córka (Marta Chodorowska)
Piotr Kozioł - proboszcz, bliźniak wójta (Cezary Żak)
Michałowa - wdowa, gospodyni na plebanii (Marta Lipińska)
Arkadiusz Czerepach - (Artur Barciś)
Leokadia Paciorek - księgowa (Magdalena Kuta)
Andrzej Więcławski - przedsiębiorca budowlany (Grzegorz Wons)
Krystyna Więcławska - żona Andrzeja, właścicielka sklepu (Dorota Chotecka)
Tadeusz Hadziuk - bywalec ławeczki (Bogdan Kalus)
Celina Hadziukowa - żona Hadziuka (Dorota Nowakowska)
Jan Japycz - bywalec ławeczki, emeryt (Leon Niemczyk)✚
Patryk Pietrek - bywalec ławeczki (Piotr Pręgowski)
Maciej Solejuk - bywalec ławeczki, bezrobotny (Sylwester Maciejewski)
Kazimiera Solejukowa - żona Solejuka (Katarzyna Żak)
Jerry - pracownik ambasady USA (Jeff Butcher)✚
Mroczek - pośrednik handlowy (postać epizodyczna) (Marcin Kwaśny)
Wiesława Oleś - dyrektorka szkoły (Ewa Kuryło)
Tomasz Witebski - polonista, pisarz (Jacek Kawalec)
Mieczysław Wezół - lekarz (Wojciech Wysocki)
Dorota Wezółowa - żona (Beata Kowalska)
Violetka - barmanka (Magdalena Waligórska)
Stanisław Kotecki/Stasiek - posterunkowy (Arkadiusz Nader)
Babka Zofia Steć - znachorka (Grażyna Zielińska)
S1/E1 Spadek
- Amerykanka polskiego pochodzenia, Lucy Wilska, przyjeżdża do Polski w związku z odziedziczonym po prababci dworkiem w Wilkowyjach. Na dworzec autobusowy w Warszawie odwozi ją pracownik ambasady, Jerry, najwyraźniej zainteresowany kobietą. Odradza jej samotną podróż na wieś, ale Lucy się upiera, w związku z czym Jerry pożycza kobiecie swój pistolet, rzekomo straszak.
- Tymczasem wójt Paweł Kozioł z przedsiębiorcą budowalnym, Andrzejem Więcławskim, oglądają dworek. Z zewnątrz budynek wygląda na bardzo zaniedbany, ale mury i fundamenty ma zdrowe, więc niewielki remont może przywrócić mu świetność. Nadchodzi proboszcz Piotr Kozioł - bliźniaczy brat wójta. Z przebiegu krótkiego spotkania widać, jak bardzo bracia są skonfliktowani. Na wieść o przybyciu Lucy wójt każe posłać po miejscowego menela, Kusego, i przystępują do dewastacji dworku, żeby uzyskać od Amerykanki jak najniższą cenę. Zalewają wodą ściany i wysypują na parkiet kilka taczek gruzu dla upozorowania kompletnej ruiny. Nasłany przez wójta pośrednik Mroczek sugeruje przybyłej kobiecie, że jej spadek ma niewielką wartość i tylko jedna osoba jest zainteresowana kupnem.
- Przed sklepem Krystyny Więcławskiej siedzą Tadeusz Hadziuk, Patryk Pietrek oraz Jan Japycz, smakosze napojów alkoholowych. Komentują wygląd Amerykanki, która przychodzi z bezdomnym psem Hindusem mieszkającym na jej posesji. "- Niebrzydka. - Chuda. - Chuda, ale niebrzydka. U nas tak nie ma: jak chuda, to brzydka. - No. - Bo u nas jak która chuda, znaczy chora. - Albo nerwowa. Z nerwów też chuda może być. I brzydka. - To ta z czego chuda, jak niebrzydka? - Z zagranicy". Sklepowa informuje Lucy, że wójt, najbogatszy człowiek w okolicy, ostrzy sobie zęby na jej dworek, bo wójtowa chce go kupić dla córki, żeby zatrzymać ją w Wilkowyjach.
- Lucy przed dworkiem karmi psa hot-dogami i nadaje mu imię Hotdog. Mroczek przyprowadza wójta, a on proponuje za dworek 2500 dolarów. W końcu podbija cenę do 3500 dolarów, ale kobieta chce przenocować w dworku i podjąć decyzję dopiero nazajutrz. Wściekły wójt wraca do domu, gdzie spotyka się z wymówkami żony, która zarzuca mu skąpstwo. Ona gotowa jest zapłacić za dworek każdą cenę. Wysyła Mroczka, aby powiedział Lucy, że wójt przebije najwyższą ofertę.
- Lucy zabiera się do porządkowania domu. Do pomocy zgłasza się Kusy, który za życia prababci pomagał jej w doglądaniu domu, drobnych naprawach i większych zakupach. Mężczyzna wywozi gruz, przetyka komin i rozpala ogień w kominku, za co otrzymuje zapłatę w dolarach. Z wdzięczności gości Amerykankę krzakówką na śliwkach. W wieczornej uczcie uczestniczy też Mroczek. Podczas rozmowy okazuje się, że Kusy po śmierci swojej żony popadł w półroczny ciąg alkoholowy i po pijanemu spalił cały swój dobytek, a wtedy kąta użyczyła mu prababcia Lucy. Mroczek pod wpływem nagłej sympatii do Amerykanki wyznaje, że dworek wart jest co najmniej 15 000 dolarów.
- Wójt siedzi w gospodzie, gdzie kelnerką jest Wioletka. Proponuje Pietrkowi interes. Za flaszkę na głowę on i jego kumple mają nastraszyć w nocy Amerykankę. Ci faktycznie napadają na dworek i obrzucają go kamieniami, jednak Lucy skutecznie przegania ich strzałami z pistoletu Jerry'ego, a i Hotdog pomaga wypłoszyć opryszków. Miły sen o babci przerywa kobiecie atak pcheł, które z psa przeszły na właścicielkę. Przykrości rekompensuje jej piękny słoneczny poranek. W tym czasie Pietrek z kumplami odwiedzają wójta z pretensjami, że naraził ich na śmierć, gdyż Amerykanka jest uzbrojona.
- Lucy idzie do sklepu. Widzi po drodze proboszcza i myśli, że on i wójt to ta sama osoba. W tym czasie wójt udaje się do dworku, gdzie spotyka Jerry'ego, którego początkowo bierze za kupca. Policjant Stasiek zaczepia Lucy i wypytuje o nocne wydarzenia w dworku, ale dziewczynę bierze w obronę miejscowa znachorka Zofia, zwana "Babką". Jednak po jej odejściu policjant indaguje dalej i chce zobaczyć straszak, z którego Lucy strzelała. Odwozi ją radiowozem do domu, gdzie w tym samym czasie wójt namawia Jerry'ego, aby jak najszybciej wywiózł stąd Lucy, bo na samotną kobietę czyhają tu straszne niebezpieczeństwa. Kiedy Stasiek chce wziąć pistolet do ekspertyzy, Jerry mówi, że to jego własność i pokazuje policjantowi swój paszport dyplomatyczny, ostrzegając przed międzynarodowym skandalem. Negocjacje Lucy z wójtem przybierają nieoczekiwany obrót. Kobieta kąpie psa i nie jest zainteresowana sprzedażą. Wójt proponuje początkowo 5000 dolarów, ale kiedy nabiera podejrzeń, że pojawił się inny kupiec, winduje cenę do 15 000. Jednak Lucy niespodziewanie oświadcza, że nie sprzeda dworku, gdyż postanowiła w nim zamieszkać.
- Kusy cieszy się z decyzji Lucy, a ona prosi go o pomoc w sporządzeniu kosztorysu remontu.
- Więcławski narzeka na chłód panujący w kościele, ale koszty ogrzewania są, zdaniem proboszcza, zbyt wysokie. Ksiądz z satysfakcją i nadzieją przyjmuje wiadomość, że Amerykanka postanowiła osiedlić się w Wilkowyjach. Po pierwsze - nie udały się plany wójta, po drugie - kobieta jest z pewnością bogata, a kościelne organy wymagają naprawy.
- Więcławski składa wizytę wójtowi i zastaje wściekłą wójtową Halinę oraz ich córkę, Klaudię, aktualnie wyznawczynię subkultury punkowej. Kozioł zamierza wykurzyć Lucy z dworku i ma plan, jak to zrobić. Przede wszystkim Więcławski ma jej zaproponować zrobienie remontu za pół darmo, a wójt w razie czego pokryje straty.
- Lucy szuka pracy jako nauczycielka języka angielskiego. Dyrektorka szkoły, Wiesława Oleś, z entuzjazmem przyjmuje jej ofertę, bo od trzech lat szuka nauczyciela. Pojutrze podpiszą umowę.
- Na plebanię przychodzi wójt. Namawia brata do wyperswadowania Lucy pomysłu pozostania w Wilkowyjach, a w zamian obiecuje 1500 dolarów na renowację kościoła. Zostawia 400 zł zadatku.
- Więcławski w różowych barwach przedstawia Lucy sprawy remontu. Wiele materiałów załatwi jej po obniżonej cenie lub gratis. Kusemu wydaje sie to podejrzane, ale Lucy jest zachwycona życzliwością Polaków. Chwali się, że od razu dostała pracę w szkole.
- W nocy Lucy zastanawia się nad tym, czy słusznie postąpiła, a wójt nagrywa na magnetofon kasetowy ścieżkę dźwiękową horroru telewizyjnego, po czym wypróbowuje efekty na żonie. Przerażona Halina podnosi krzyk, rozbija lampę, szybę i do rana siedzi w salonie.
- Rano ksiądz odwiedza dworek pod pozorem poznania nowej parafianki i opowiada jej o ofiarności tutejszych ludzi, ale zostaje opacznie zrozumiany. Lucy dziękuje mu za chęć pomocy, bo doznaje jej zewsząd. Proboszcza również dziwi bezinteresowność Więcławskiego, który w tym samym czasie kupuje na bazarku fluorescencyjny proszek, a potem z wójtem ustalają szczegóły akcji.
- W dworku trwa remont, a Więcławski urabia Lucy, opowiadając jej, że miał problem ze skompletowaniem ekipy, gdyż nikt nie chciał pracować w nawiedzonym domu. Młodzi kiedyś robili zakłady, kto tam wytrzyma przez noc, dopóki jeden z nich nie został znaleziony rano nieprzytomny i osiwiały. Nadchodzi Klaudia i zwierza się ze swoich kompleksów wynikających z mieszkania " w pipidówie". Zazdrości Lucy jej nowojorskiego pochodzenia. Dopiero kiedy mówi, że kupno dworku to pomysł rodziców, a ona go nie chce, Lucy orientuje się, że to córka wójta.
- Na ławeczce Hadziuk, Solejuk i Japycz dzielą się jabolem pitym z gwinta i dziwią się, że Amerykanka postanowiła zamieszkać w Wilkowyjach. Dopiero kiedy Japycz opowiada, że w Ameryce podkładają bomby, a każdy może kupić broń i zastrzelić osobę wchodzącą na podwórko, zaczynają rozumieć, dlaczego Lucy tak się tutaj podoba.
- Ksiądz unika spotkania z bratem, ale wójt dopada go pod kościołem i wypytuje o efekty rozmowy z Wilską, podejrzewając nie bez racji, że proboszcz działa we własnym interesie. Rozmowa zacietrzewionych braci omal nie kończy się bójką.
- Więcławski każe Pietrkowi potajemnie przymocować do dachu dworku głośnik i ukryć za rynną prowadzące od niego kable.
- Dyrektorka szkoły przynosi wójtowi radosną wieść, że wreszcie ma nauczycielkę języka angielskiego, ale Kozioł stanowczo sprzeciwia się zatrudnieniu kobiety, która być może jest narkomanką. Halina nie pomaga dyrektorce przekonać wójta, bo właśnie żarliwie odmawia różaniec przerażona nocnym spotkaniem z duchami.
- W nocy Lucy budzą przerażające odgłosy. Biegnie po pomoc do Kusego, ale mężczyzna jest kompletnie pijany. Kobieta spędza noc na krześle w jego szopie, a rano robi mu wyrzuty, że się upił i nic nie słyszał. Na domiar złego przychodzi dyrektorka i informuje Lucy, że na razie nie może jej zatrudnić, bo nie ma etatu.
- Tymczasem Więcławski z wójtem opijają udaną akcję i szykują się na kolejną, a przerażona Lucy szuka pomocy u proboszcza. Prosi księdza, aby ten przyszedł nocą do dworku i wygonił duchy, w przeciwnym wypadku ona zamieszka na plebanii.
- Po skończonej pracy Więcławski upewnia się, że Pietrek podłączył "dyskotekę", a sam fluorescencyjną farbą wykonuje napis na ścianie. Tuż przed północą przychodzi ksiądz. Kusy przyniósł wodę święconą i butelkę bimbru, z której się raczy pod pozorem chłodu. Wójt z Więcławskim siedzą w krzakach i czekają, aż Lucy zgasi światło i zaśnie. Po chwili rozlegają się demoniczne odgłosy, a na ścianie ukazuje się napis "ŚMIERĆ". W pierwszym momencie ksiądz wychyla porcję bimbru. ale zaraz wraca mu rozsądek. Najpierw stwierdza, że napis został wykonany fosforyzującym proszkiem, a potem idą z Kusym poszukać źródeł hałasu. Odkrywają kabel prowadzący od głośnika do magnetofonu. Wójt z Więcławskim zdążyli uciec na widok wybiegającego z domu psa. Zagadka została rozwiązana, ale Lucy martwi się, że ludzie nie chcą jej w Wilkowyjach. Proboszcz i Kusy wyjaśniają, że jedynie wójt ma interes w pozbyciu się kobiety i to on właśnie stoi za wszystkimi przykrymi wydarzeniami, łącznie z odmową zatrudnienia w szkole. Kusy proponuje, aby angielski przenieść na plebanię, co bardzo zdenerwuje wójta. Proboszcz oddaje Lucy do dyspozycji salkę katechetyczną, gdzie za niewielką odpłatnością będzie uczyła dzieci.
- Następnego wieczora Kusy odwiedza wójta i przynosi mu magnetofon, ale Kozioł stanowczo zaprzecza, że sprzęt należy do niego. Jednak na prośbę Kusego dokładnie ogląda magnetofon, narzekając, że jest zakurzony. Zadowolony, że nie dał się złapać, udaje się do sypialni, gdzie wywołuje histerię żony, gdyż dłonie ma pokryte fosforyzującym proszkiem.
- Ekipa remontowa już drugi dzień nie pojawia się w dworku. Lucy z przykrością dochodzi do wniosku, że pomyliła się w ocenie Więcławskiego, który podjął się remontu tylko po to, by zamontować głośnik. Kusy stwierdza, że "Taki biznesmen to serce w banku pod pierwszy kredyt zastawia i po odbiór się nie zgłasza". Postanawia schować porozrzucane narzędzia, tak żeby Więcławski nie mógł ich znaleźć.
- Podczas spaceru z mężem wójtowa odkrywa, że na plebanii prowadzone są zapisy na lekcje angielskiego, których udzielać będzie Lucy po 3 zł za godzinę od ucznia. Jest wściekła na męża za fiasko w negocjacjach o dworek, a nawet podejrzewa, że zrobił to specjalnie, bo jest zainteresowany atrakcyjną Amerykanką. Kiedy nadchodzi proboszcz, wójt próbuje zasiać w nim niepewność co do światopoglądu Wilskiej, która prawdopodobnie odciągnie dzieci od wiary. Ksiądz ripostuje: "Kościół postępu się nie boi. To władza woli ciemne społeczeństwo, bo łatwiej omamić przy wyborach". Stwierdza też z satysfakcją, że już połowa wsi zapisała dzieci na lektorat i zarzuca wójtowi brak dbałości o oświatę. Jednak na wszelki wypadek wypytuje Lucy o jej katolickie korzenie. Na plebanię przychodzi dyrektorka szkoły, aby zapisać na angielski dwójkę swoich dzieci.
- Kusy z Mariankiem Solejukiem budują model samolotu. Więcławski z Pietrkiem przyjeżdżają do dworku po betoniarkę, taczki i drabiny, ale Kusy udaje, że nie wie, co się z nimi stało i nie kusi go nawet obiecane pół litra. Marianek sugeruje, że odgłos silnika w samochodzie Więcławskiego wskazuje na zepsuty rozrząd. Poszukiwania sprzętu wokół dworku nie przynoszą rezultatu.
- Lucy odkrywa, że we wsi są rodziny, których nie stać na opłacenie lekcji angielskiego. Odwiedza też Więcławską, żeby poskarżyć się na jej męża, ale ona nie wtrąca się w jego interesy, podobnie jak on do jej sklepu. Przy okazji Wilska odkrywa hobby Więcławskiego - remontuje on za darmo stare kapliczki. Kobiety rozmawiają o biedzie na wsi. Sklepowa mówi, że wiele dzieci po prostu głoduje. Lucy prosi ją o sporządzenie listy najbiedniejszych rodzin, a ona będzie te dzieci uczyć za darmo.
- Kusy prosi księdza o interwencję w sprawie remontu dworku. Proboszcz wzywa do siebie Więcławskiego i nakazuje dokończyć prace, w przeciwnym wypadku zada mu bardzo dotkliwą pokutę w czasie wielkanocnej spowiedzi. Przedsiębiorca obawia się strat z powodu zbyt niskiej wyceny robót, ale ksiądz kusi go wizją zbliżającego się remontu kościoła.
- Kusy wyjaśnia Wilskiej, że Więcławski remontuje na swój koszt kapliczki w całym powiecie, bo ślubował to Bogu, kiedy jego jedyna córka poważnie zachorowała. Nie spodziewał się jednak, ile kapliczek kryje się po lasach, więc pracuje tak od 5 lat, a końca nie widać.
- Lucy rozpoczyna pierwszą lekcję angielskiego, a ksiądz ją wizytuje przez dziurkę od klucza, utwierdzając Michałową w przekonaniu, że dołączył do grona wielbicieli Amerykanki. Po skończonej lekcji Lucy informuje księdza, że zamierza utworzyć trzecią grupę uczniów, których będzie uczyć za darmo. Dziwi się też, że na wsi, gdzie produkuje się jedzenie, dzieci chodzą głodne. Niespodziewanie popiera ją Michałowa. Wilska deklaruje, że po skończonym remoncie będzie karmić dzieci w swojej kuchni. Michałowa ostrzega księdza, że Amerykanka odbierze mu popularność wśród parafian, ale obiecuje, że do tego nie dopuści.
- Na ławeczce Pietrek, Solejuk i Japycz dyskutują o miłości Polaków do Ameryki.
- Więcławski podpisuje z Lucy umowę i obiecuje wznowienie prac remontowych od jutra, byle tylko się odnalazł zaginiony sprzęt.
- Podczas rozmowy z Lucy Michałowa mówi bez ogródek, że jej nie ufa i potrzebuje czasu, żeby właściwie ocenić jej działania.
- Pietrek z Kusym wydobywają betoniarkę schowaną w ziemiance, gdzie dziadek Lucy ukrywał podczas okupacji Żydów.
- Michałowa wzywa na plebanię wójtową - Halinę Kozioł, sklepową - Krystynę Więcławską i dyrektorkę szkoły - Wiesławę Oleś. Obawia się, że pod pozorem dożywiania dzieci Amerykanka wciągnie je do jakiejś sekty. Kobiety ustalają, że same rozwiążą problem: wójtowa przekona męża, żeby gmina dała środki na mięso, wieś da produkty rolne, Więcławska - to co jej zostanie w sklepie, a Michałowa urządzi stołówkę w kuchni bez pytania księdza o zgodę. W domu Halina podaje mężowi na obiad sam makaron, po czym skutecznie przekonuje go, aby przekazał dyrektorce szkoły fundusze na dożywianie.
- Remont dworku idzie pełną parą, właśnie robotnicy zmieniają poszycie dachu. Wójt jest tym faktem zbulwersowany i wzywa do siebie Więcławskiego. Ten przychodzi i żąda 35 000 zł na wyrównanie kosztów remontu, który musi przeprowadzić pod groźbą więzienia. Mówi, że tamtej nocy został rozpoznany przez księdza i Kusego, a za zastraszanie grozi 3-letni wyrok. Woli jednak to niż bankructwo swojej firmy. Jeśli dojdzie do procesu, będzie zmuszony wydać wspólnika. Ostatecznie wójt zgadza się wypłacić mu 25 000 zł.
- Michałowa w wielkim garze gotuje pożywną zupę. Prosi księdza, aby podczas mszy ogłosił zbiórkę żywności dla potrzebujących, którzy mają się zgłosić na plebanię. Po mszy zaskoczony proboszcz zastaje w kuchni dwunastkę dzieci jedzących obiad. Gospodyni pomagają w obsłudze Więcławska i wójtowa. Kobiety chwalą księdza za słuszną inicjatywę i cieszą się, że utarły nosa Amerykance.
- I wreszcie dworek jest gotowy. Lucy zaprasza wszystkich na tort upieczony przez Więcławską, a proboszcz zastanawia się nad znalezieniem dla niej jakiegoś kawalera i jest bardzo rozczarowany na wieść, że Lucy jest rozwódką. Samolot Marianka trafia prosto w szklarnię księdza, który mimo podziwu dla młodego konstruktora, nie kryje swojej złości.
- Kusy od rana jest w nie najlepszej formie po wczorajszym piciu, jednak Lucy nie zamierza przynieść mu piwa, co najwyżej proponuje kefir. Przed sklepem wyraża zdumienie, że bywalcy ławeczki publicznie łamią zakaz picia w jego obrębie. Japycz wyjaśnia kobiecie specyfikę polskiego obyczaju, który dopuszcza łamanie nieżyciowych przepisów. Na lekcji angielskiego Lucy odkrywa, że Szymek Solejuk ma podbite oko, bo "ojciec mu przywalił". Bez namysłu odprowadza go do domu, by porozmawiać z rodzicami chłopca. Solejukowa tłumaczy zachowanie męża ciężką sytuacją rodziny: mają siedmioro dzieci, w domu bieda, mąż nie ma pracy, więc pędzi bimber. Ponadto matka nie widzi nic złego w wychowaniu przez bicie. Chcąc załagodzić sytuację, częstuje Lucy samogonem. Jednak Wilska nie ustępuje - następne pobicie zgłosi na policję.
- Klaudia już nie jest punkiem. W sobotę wraca na weekend do domu w charakterze grzecznej panienki, ku ogromnej radości rodziców. Jednak kiedy proponuje modlitwę przed posiłkiem, jej nagła religijność budzi ich zaniepokojenie. Po kłótni z ojcem dziewczyna zabiera swoje rzeczy i idzie na plebanię do stryja. Ksiądz akurat ogląda szkody wyrządzone w szklarni przez samolot Marianka i omawia z policjantem formy ukarania sprawcy. Prośbę Klaudii o nocleg przyjmuje z pewnym zakłopotaniem, ale i satysfakcją. Kiedy rozmawia z bratanicą, nadchodzi Lucy. Żąda od proboszcza podjęcia walki z bimbrownictwem. Michałowa nie ma zaufania do Amerykanki i wszystkie jej działania odbiera jako dowód przynależności do jakiejś sekty.
- Ławeczka zastanawia się, czy w Ameryce też piją. Japycz wyjaśnia, że tam jest moda na narkotyki, dlatego wprowadzono "prochybicję".
- W dworku podpity Kusy naprawia dach nad gankiem i spada z drabiny, na szczęście bez konsekwencji. Przychodzi Tomasz Witebski, nauczyciel języka polskiego w miejscowej szkole. Proponuje Lucy pomoc w razie trudności z uczniami i zaprasza na spacer, co budzi zazdrość Kusego. W lesie spotykają kobietę zbierającą zioła. Witebski mówi, że to znachorka, u której leczy się ciemnota. Lucy jest zafascynowana zielarką, zwłaszcza kiedy okazuje się, że usłyszała ona słowa Witebskiego ze znacznej odległości. Gdy zielarka się oddala, Wilska czuje zapach dymu, więc biegną odkryć jego źródło. Natrafiają na leśną bimbrownię, gdzie Hadziuk i Pietrek pędzą samogon. Panowie uciekają, ale Lucy rozpoznaje w nich bywalców ławeczki i idzie na policję, jednak Tomasz nie chce zeznawać, tłumacząc się, że z powodu słabego wzroku nie zidentyfikował przestępców. Policjant próbuje zlekceważyć zgłoszenie.
- Wójt przychodzi na plebanię po córkę, która akurat pomaga stryjowi w szklarni, jednak zbuntowana dziewczyna nie chce wracać do domu. Ponieważ ksiądz sugeruje, że jednak powinna to zrobić, Klaudia ucieka do dworku. Rozmowa z Lucy przynosi wyjaśnienie nagłej zmiany wójtówny - otóż spodobał się jej niejaki Adam działający w Oazie. Jej poprzedni chłopak, Jarek, grał na gitarze w kapeli punkowej.
- Policjant Stasiek przychodzi do Urzędu Gminy i informuje wójta o podjęciu przez Amerykankę walki z bimbrownictwem. Za przyzwoleniem zwierzchnika ostrzega Pietrka i Hadziuka o nalocie na bimbrownię, a oni czym prędzej biegną usunąć ślady nielegalnego procederu. Kiedy Lucy przyprowadza policjanta na miejsce, nie zastają tam aparatury, a tylko stary garnek. Wilska jest oburzona zachowaniem policjanta.
- Ławeczka wyraża przekonanie, że wprawdzie Amerykance nie uda się zwalczyć bimbrownictwa, ale może narobić im kłopotów. Japycz uważa, że jej działania determinuje płeć. "Mężczyzna wie, co się da, a co się nie da - rozumem do tego dochodzi. A kobieta musi najpierw popróbować". Robi też wyrzuty Solejukowi, że cała afera zaczęła się od pobicia Szymka i radzi mu wstrzymywać emocje albo mniej pić, bo przynosi szkodę kolegom. Pietrek ostro potępia zachowanie Solejuka, bo sam w dzieciństwie spotykał się z przemocą ojca - alkoholika.
- Wójt przyjeżdża po córkę do dworku, oskarża Lucy i Kusego o zwabienie jej do sekty i wzywa policjanta Staśka. Ten akurat jest u Solejuków i informuje Marianka, że ma on zakaz budowania samolotów. Chłopak stwierdza, ze samoloty i tak go znudziły, po czym przystępuje do konstruowania ... rakiety.
- Lucy jest na plebanii i opowiada księdzu o matactwach policjanta. Michałowa wprost wypytuje Wilską o przynależność do sekty, bo kobieta żyje przecież jak zakonnica. Dopiero wypity przez Lucy kieliszek mocnej nalewki utwierdza gospodynię w przekonaniu, że Amerykanka ma jednak polskie korzenie.
- Kiedy Lucy wraca do domu, zastaje tam wójta i policjanta. Kozioł oskarża ją o porwanie Klaudii i składanie fałszywych zeznań w sprawie bimbrowni. Na szczęście wójtówna przerywa awanturę, decydując się wrócić na łono rodziny.
- Ksiądz mówi podczas kazania, że podlaski diabeł chowa się w butelce i nazywa się bimber. Jest przyczyną wszystkich nieszczęść, jakie dotykają ludzi, dlatego zostaje wyklęty z ambony, a każdy, kto będzie go pędził na sprzedaż, nie dostanie rozgrzeszenia. Po mszy Lucy zarzuca kapłanowi, że nie był bardziej radykalny, a on tłumaczy, że w zakazach też trzeba mieć umiarkowanie: "Wie pani, dlaczego Kościół przetrwał 2000 lat? Dlatego że stawiał przed ludźmi zadania trudne, ale osiągalne".
- Marianek Solejuk odpala swoją rakietę, która przelatuje tuż obok Urzędu Gminy. We wsi rodzi się plotka, że to kometa zwiastująca nieszczęście.
- Witebski rozmawia z sekretarzem gminy, Arkadiuszem Czerepachem. Minęło półtora miesiąca, odkąd złożył pismo i dotąd nie otrzymał odpowiedzi. Ma pomysł na założenie lokalnej gazety. Popiera go Lucy, która właśnie przyszła zapłacić za śmieci.
- Ksiądz jest przeziębiony, ale przyjmuje Lucy, a ona przedstawia mu pomysł polonisty, niestety nie zdobywa on uznania proboszcza. Chory jest również wójt, ma prawie 38 stopni temperatury. Czerepach wietrzy aferę prasową, bo już wie, że Amerykanka była w tej sprawie u księdza. Sam nie potrafi podjąć stosownej decyzji, ale ostrzega, że może się skończyć jak z lekcjami angielskiego. Wójt wzywa do siebie Witebskiego i oznajmia mu, że też myślał o założeniu gazety. Akceptuje proponowany tytuł "Wieść Gminna" i zachęca nauczyciela, aby natychmiast wziął się do roboty. Rozwiewa też jego obawy - pismo ma być niezależne. Tomasz idzie do księdza, aby ofiarować mu miejsce na łamach gazety. Proboszcz jest przekonany, że wszystkie artykuły wójt będzie osobiście cenzurował.
- Lucy też złapała wirusa. Kusy proponuje kurację nalewką z czarnego bzu, co wywołuje oburzenie dziewczyny, jednak łyka alkohol, kiedy choroba całkiem ją rozkłada. We wsi panuje epidemia grypy, nawet pogrzeb trzeba było odwołać. Kiedy Amerykanka zaczyna majaczyć w gorączce, Kusy biegnie po doktora. Doktor Wezół przybywa na wezwanie - też chory. Zapisuje lekarstwa, które, jak twierdzi, nie pomogą, ale i nie zaszkodzą. Wójt wypytuje go telefonicznie o stan zdrowia Amerykanki pod groźbą, że powie zazdrosnej żonie lekarza o tej wizycie. Kiedy leki faktycznie nie pomagają, a temperatura rośnie do 41 stopni, Kusy sprowadza babkę zielarkę. Ta kuruje chorą naparami z ziół, a przy okazji mówi, że od dzieciństwa przyjaźniła się z jej prababcią. Uważa, że Kusy też potrzebuje lekarstwa, ale Lucy może mu pomóc dużo bardziej niż ona, dlatego powinien się opiekować dziewczyną. Wkrótce Amerykanka odzyskuje przytomność i podnosi się z łóżka. Kiedy tylko staje na nogi, idzie na plebanię, aby zanieść księdzu zioła, które jej pomogły. Wkrótce i ksiądz zdrowieje.
- Ławeczka dyskutuje o zawodzie polonisty. Hadziuk zastanawia się, jaki sens ma uczenie polskiego Polaków. Pietrek potwierdza: "Wszyscy umiom, a on uczy". Japycz wyjaśnia, że tu chodzi o gramatykę, którą trzeba znać, żeby ... w szkole uczyć.
- Witebski przeprowadza sondę uliczną na temat, co by można było zmienić w gminie. Okazuje się, że ludzie bardzo negatywnie oceniają wójta i jego rządy. Czerepach na wszelki wypadek wzywa policję za zakłócanie porządku publicznego. Stasiek aresztuje niedoszłego dziennikarza, a wtedy wójt dyplomatycznie staje w obronie wolnej prasy. Witebski w areszcie przemarzł i także zapadł na grypę, ale wójt daje mu tylko dwa dni na zredagowanie gazety. Wezół straszy polonistę powikłaniami pogrypowymi i chce go wysłać na tygodniowe zwolnienie, ale akurat zabrakło blankietów. Gdy nazajutrz przekazuje zwolnienie wójtowi, ten je drze, bo uważa, że Witebski musi wykonać swoją robotę. W przychodni profesor odkrywa, że doktor kuruje się ziołami babki. Nie dostaje zwolnienia, bo Wezół tłumaczy, że musi słuchać wójta, gdyż inaczej wykreśli on z przyszłorocznego budżetu wyposażenie izby przyjęć. Nieszczęsny polonista półprzytomny przystępuje do redagowania gazety.
- Wójt leży w łóżku. Stasiek przynosi szczątki rakiety Marianka, która zabiła koguta. Kozioł namawia policjanta, aby oddał chłopcu zarekwirowany na żądanie proboszcza samolot. Czerepach dostarcza pierwszy numer "Wieści Gminnej", który Witebski zdążył rozprowadzić po wsi, zanim pogotowie zabrało go do szpitala. Prawie cała gazeta poświęcona jest korupcji, niekompetencji i arogancji wójta.
- Artykuły Witebskiego przynoszą mu podziw i szacunek mieszkańców, bo jeszcze nikt nie odważył się tak otwarcie krytykować władzy. Jednak mężczyzna obawia się reakcji wójta i to nie bezpodstawnie, gdyż ten poprzysięga mu zemstę. Wzywa polonistę i udaje przed nim ciężko chorego, obwiniając go za swój stan. Tomasz tłumaczy się, że redagował gazetę w gorączce i nie wie, co pisał. Obiecuje wszystko naprawić. Wójt udaje miłosiernego, choć niedwuznacznie sugeruje, jak boleśnie mógłby nauczyciela ukarać, pozbawiając go pracy i służbowego mieszkania. Postanawia kontynuować wydawanie gazety, ale od tej pory każdy numer ma być przez niego weryfikowany przed wydrukowaniem.
- Policjant wydaje Mariankowi zakaz budowania rakiet, ale za to odwołuje zakaz budowania samolotów, pod warunkiem, że chłopiec nie będzie ich puszczał nad wsią, tylko nad polami. Młody Solejuk zakłada się ze Staśkiem, że skonstruuje samolot, który będzie latał z prędkością 100 km/godz.
- W małżeńskim łożu pod ślubnym portretem wójt duma, jak dogryźć Amerykance. Postanawia wykorzystać fakt, że zaopiekowała się ona bezdomnym psem. Każe Pietrkowi wyłapać okoliczne psy, płacąc mu po 15 zł od sztuki.
- Ksiądz z satysfakcją czyta "Wieść Gminną". Pod pretekstem sporej liczby literówek sugeruje, że chciałby widzieć kolejny numer jeszcze przed wydrukowaniem. Michałowa czarno widzi przyszłość gazety, ale proboszcz zamierza bronić z ambony wolności prasy.
- Uszczęśliwiony Witebski pędzi do dworku podzielić się z Lucy swoją radością. Zaraz po nim pojawia się Stasiek z wiechciem polnych kwiatów, które wyrzuca na widok Kusego. Przerywa flirt nauczyciela z Amerykanką, kłamiąc, że Czerepach szuka go po całej wsi. Potem przyznaje się, że przyszedł prywatnie, gdyż obawia się o bezpieczeństwo Lucy i oferuje jej swoje usługi jako jeden z nielicznych kawalerów we wsi. Kobieta daje mu kosza i ma za złe, że policjant przegonił jej gościa.
- Ławeczka także czyta "Wieść Gminną". Świętując intratne zlecenie od wójta, Pietrek częstuje kolegów jabolem marki "Mamrot", ale zachowuje w tajemnicy, jaką pracę będzie wykonywał. Hadziuk i Japycz podśmiewają się, że to zapewne szpiegostwo. Tymczasem Pietrek złapał już trzy psy i teraz musi podrzucić je Amerykance.
- Witebski zwierza się Wilskiej, że jest w strasznym kłopocie, bo ludzie przynoszą do gazety skargi nie tylko na wójta, ale i na księdza. Podobno proboszcz pali plastik w piecu. Tomasz nie chce się więcej narażać miejscowym autorytetom, bo jest jedynym dziennikarzem we wsi, więc cała odpowiedzialność spadnie na niego, a on nie czuje się kamikadze. Lucy zaprasza go na kolację o 20.00. Kusy jest bardzo zaniepokojony, bo to będzie kolacja we dwoje.
- Przedtem Witebski idzie do księdza, który hobbystycznie zajmuje się uprawą rzadkich gatunków roślin. Właśnie zdobył owadożerną roślinę, która w ekologiczny sposób rozprawia się z muchami i komarami. Nawiązując do ekologii, redaktor wspomina o skardze parafianek na palenie plastiku. Okazuje się, że to wina Michałowej, która złamała wyraźny zakaz proboszcza.
- Stasiek siedzi w gospodzie załamany odrzuceniem Amerykanki. Dosiada się do niego Kusy i daje mu do zrozumienia, że Lucy tak naprawdę jest zainteresowana policjantem, tylko na przeszkodzie stoi Witebski, z którym właśnie je kolację. Kotecki pędzi więc do dworku, gdzie napada go stado psów, przed którymi musi się bronić, strzelając w powietrze. Huk wystrzałów przerywa romantyczną randkę.
- Wójt cały wieczór pracuje nad nowym wydaniem gazety Witebskiego. Okazuje się, że całkowicie przeinaczył główną myśl zawartą w treści artykułów i teraz godzą one w dobre imię proboszcza. Przy okazji dodaje też ogłoszenie, że Amerykanka zakłada u siebie schronisko dla bezdomnych zwierząt. Kiedy redaktor próbuje protestować, wójt już bez ogródek straszy go wyrzuceniem z pracy i mieszkania. Nakazuje Witebskiemu dostosować się do poleceń, bo taka jest racja gminy.
- Tymczasem na dziedzińcu dworku zaczyna się roić od psów, które ludzie podrzucają, a Lucy uznaje za swój obowiązek je nakarmić. Przybiega rozwścieczony ksiądz z nowym numerem "Wieści Gminnej". Witebski przedstawił swego proboszcza jako truciciela i podpalacza, a z Wilskiej zrobił właścicielkę nielegalnego schroniska dla psów.
- Pietrek złapał już 13 psów i teraz odbiera zapłatę od wójta, a ten namawia go, żeby dał się pogryźć, to dostanie pieniądze ekstra i jeszcze dodatkowo odszkodowanie w dolarach od Amerykanki. Jednak strach przed wścieklizną każe Patrykowi odrzucić propozycję. Wójt postanawia, że sam to załatwi. O zmroku idzie do dworku, ale przedtem dzwoni do Staśka i zgłasza pogryzienie przez bezdomne psy z nielegalnego schroniska. Policjant właśnie rozstrzyga zakład - samolot Marianka osiągnął prędkość 110 km/ godz., ale znowu uciekł, lata gdzieś po niebie i przy okazji płoszy psy, które miały zaatakować wójta. Mężczyzna zaczyna więc je prowokować, przewraca się, szczeka. Świadkiem tej sceny staje się Kusy oraz Kotecki, który nadjechał spóźniony, bo musiał zmienić oponę. Kusy oskarża wójta o bezprawne wtargnięcie na teren cudzej posesji, a policjant dyplomatycznie wsadza zwierzchnika do radiowozu, żeby uniknął większych kłopotów.
- Witebski tłumaczy się na plebanii ze swoich artykułów. Mówi, że uległ szantażowi wójta, który chciał go pozbawić posady i mieszkania. Wpada na pomysł zemsty. Namawia księdza, żeby zaczął wydawać konkurencyjne pismo o tytule "Wieść Parafialna", a on będzie je potajemnie redagować. Lucy i Michałowej to się bardzo nie podoba, ale proboszcz jest zainteresowany takim rozwiązaniem. Przy okazji tłumaczy Amerykance kolejną element specyfiki życia w Polsce: "Niezależność prasy to jest mit. Każda gazeta jest od kogoś zależna, tylko ważne jest, żeby każda była zależna od kogoś innego".
- Przed dworkiem koczuje już całe stado psów. Do Lucy przychodzi wieczorem Tomasz, bo artykuły do "Wieści Parafialnej" chciałby z ostrożności pisać na jej komputerze. Obserwują go bacznie Kusy i Stasiek. Amerykanka nie rozumie, jak Witebski może jednocześnie redagować dwie gazety reprezentujące skrajnie różne stanowiska. Polonista wprowadza ją w zawiłości polskiej polityki na przykładzie postaci Konrada Wallenroda. On też, podobnie jak romantyczny bohater, chce pracować dla Polski. "Bo Polska to i ksiądz, i wójt. Oni razem to Polska. Tylko oni są przeciwko sobie, no i to jest nasz odwieczny kłopot". Lucy nic z tego nie rozumie i liczy na to, że odświeżenie treści dzieła Mickiewicza rozjaśni jej w głowie, więc idzie do sypialni czytać, zostawiając Witebskiego przy komputerze. Sfrustrowany Kusy idzie na spacer. Po skończonej pracy polonista wychodzi, a Kusy powraca pijany, prowadząc ze sobą Violetkę. Odgłosy miłosnych igraszek dochodzące z szopy denerwują Lucy i nie pozwalają skupić się na lekturze.
- Słysząc dziwną muzykę z pokoju Klaudii, wójt otwiera drzwi i widzi wnętrze udekorowane wizerunkami czaszek oraz płonącymi świecami, a wśród tego córkę w czarnym stroju i wyrazistym makijażu, najwyraźniej zafascynowaną subkulturą gotycką. Przerażony jej wampirzym wyglądem budzi żonę, która jak zwykle lekceważy jego obawy. Kozioł zaczyna mieć wątpliwości, czy Klaudia to jego córka, może zamienili ją w szpitalu? Wspomina też żonie o planach wykurzenia Amerykanki przy udziale podrzuconych psów, które z pewnością kiedyś kogoś pogryzą.
- Rano Violetka ociąga się z opuszczeniem łóżka Kusego, jednak on delikatnie się jej pozbywa i zmęczony upojną nocą zasypia z papierosem w ręku. Lucy zrywa się obudzona nagłym szczekaniem psów, widzi dym wydobywający się z szopy i pędzi tam z gaśnicą. Na szczęście Kusy ma tylko trochę poparzoną rękę. Wilska domaga się, aby od tej pory palił wyłącznie na dworze. Jest obrażona na Sokołowskiego i przypomina mu, że obiecał pozbyć się psów. Jeśli tego nie zrobi, ona wraca do Ameryki. Kusy przysięga, że rozwiąże problem,
- Ławeczka narzeka na ceny alkoholu. Po wejściu do Unii potaniał tylko ten najdroższy. Panowie sceptycznie podchodzą też do dotacji unijnych, bo kto to widział, żeby dostać coś za nic. Szczególnie nieufny jest Japycz. Solejuk przypomina, że chłopi, którzy otrzymali ziemię z reformy rolnej, musieli się rewanżować obowiązkowymi dostawami.
- Witebski dostarcza księdzu pierwsze artykuły do "Wieści Parafialnej", a on od razu przystępuje do skreśleń, bo jako wydawca musi mieć przekonanie do tego, co firmuje własną twarzą. Redaktor wychodzi sfrustrowany i po drodze spotyka Kusego, który prosi go o zamieszczenie w gazecie notatki mogącej rozwiązać psi problem Amerykanki.
- Klaudia odwiedza Wilską i wyjaśnia swoją nową stylizację. Ma nowego chłopaka - Gota, ale boi się go pokazać w Wilkowyjach, bo tu przecież jest średniowiecze i nawet na jej widok matki zamykają dzieci w domach. Dziewczyna czuje, że tylko Lucy ją rozumie. Prosi, aby kobieta pojechała z nią nazajutrz do Radzynia, gdzie chciałaby się spotkać z chłopakiem.
- Witebski przynosi wójtowi próbny wydruk "Wieści Gminnej" i ironicznie komentuje skreślenia i poprawki czynione przez Kozła, a nawet zachęca do jeszcze głębszej ingerencji w treść artykułów.
- Kusy kupuje cztery Mamroty i przysiada się na ławeczkę. Wykorzystując dyskusję o psach podrzucanych Lucy, przemyca informację, że Amerykanka zamierza zrobić na nich wielki biznes, co budzi ogromne zainteresowanie bywalców ławeczki.
- Do Lucy przybiega zadowolony Witebski z wydrukami obu gazet, które zawierają dwa różne spojrzenia na te same sprawy. Uważa, że właśnie w ten sposób pokazuje czytelnikom całą prawdę, ale Wilska jest oburzona jego postawą. Według niej obie gazety tylko opluwają na zmianę księdza i wójta.
- Czerepach przynosi wójtowi "Wieść Parafialną". Z ukrywaną starannie satysfakcją obserwuje zdenerwowanie zwierzchnika czytającego o własnych oszustwach przetargowych, korupcji i niekompetencji. Podobnie reaguje ksiądz, czytając w "Wieści Gminnej" rewelacje na swój temat. Zamierza się odgryźć wójtowi w następnym numerze. Michałowa ostrzega proboszcza przed wzajemną eskalacją nienawiści i postanawia działać na własną rękę. Zaprasza do siebie wójtową i wyjawia jej, jaki Judasz zajmuje się za redagowaniem obu pism.
- Halina przekazuje tę wieść mężowi, a porywczy mężczyzna chwyta siekierę i biegnie rozprawić się ze zdrajcą. Witebski szuka azylu w kościele. Proboszcz krzyżem broni bratu wstępu do świątyni i zaprasza go do negocjacji. Przede wszystkim stawia warunek, aby wójt zaniechał zemsty na redaktorze, a następnie proponuje, żeby obie gazety zawiesić. Kozioł przystaje na takie rozwiązanie, a nawet podziwia proboszcza za watykańskie zdolności do intryg.
- Ławeczka odkrywa, na czym polega "biznes" Lucy. W gazecie jest notatka, że na terenach dotkniętych bezrobociem Unia będzie dawać bezpośrednie dopłaty do psów. Teraz Solejuk żałuje, że pozbył się dwóch swoich. Razem z Pietrkiem i Japyczem zaczynają obmyślać, jak odebrać Amerykance stado liczące już około 30 psów. Tymczasem obok przechodzi Kusy i od niechcenia informuje, że dworku pilnują tylko psy, bo Wilska pojechała do Radzynia, a on właśnie idzie na ryby. Panowie natychmiast idą do dworku i wyłapują zwierzaki, dzieląc je sprawiedliwie między siebie według wielkości. Kiedy Lucy wraca do domu, zastaje tylko Hotdoga. Domyśla się, że to Kusy stoi za notatką o dopłatach i jest mu za to wdzięczna.
- Tymczasem przedsiębiorczy panowie Japycz, Solejuk i Pietrek zorganizowali punkt sprzedaży psów dla okolicznych mieszkańców. Zainteresowanie jest ogromne, a ludzie chętnie odkupują własne zwierzęta, licząc na przewidywane dopłaty unijne.
- Oprócz nauki w szkole Klaudia rozpoczęła kursy biznesu w Unii, w związku z czym porzuca wizerunek wampirycznej Gotki i stosuje się do dress code'u urzędniczki państwowej, jaki obowiązuje w Europie. Oczywiście, ma to ścisły związek z fascynacją kolejnym mężczyzną, tym razem wykładowcą zarządzania w prywatnej uczelni. Dziewczyna idzie do Lucy potrenować angielski.
- Witebski jest załamany utratą stanowiska redaktora naraz w obu gazetach. Jeszcze wczoraj czuł się kimś ważnym, dziś jest zwyczajnym belfrem, a i tę robotę być może wkrótce straci. Wilska proponuje, żeby założył własne pismo, bo jest wybitnie utalentowany, ale Tomasz zwyczajnie się boi. Kusy z zadowoleniem przyjmuje wizytę Klaudii i zachęca, żeby śmiało weszła do dworku, bo Lucy jest sama. Przybycie Klaudii przerywa intymną scenę zmierzającą do pocałunku. Oburzona Amerykanka urządza Kusemu awanturę, że wtrąca się w jej życie, ale on mówi, że robi to dla jej dobra, bo Witebski nie jest dla niej odpowiednim partnerem. Tymczasem nauczyciel wypytuje Klaudię o szanse na założenia własnego pisma, a ona doradza, skąd ma wziąć środki i oferuje pomoc w napisaniu biznesplanu.
- Wójt dalej szuka haków na Amerykankę. Stasiek informuje go, że pomysł ze schroniskiem nie wypalił, bo psy zniknęły. W tej sytuacji Kozioł zastanawia się nad oskarżeniem kobiety o zabór cennego mienia, bo każdy pies był inny, czyli unikatowy.
- Witebski codziennie odwiedza Lucy i jest przez nią serdecznie witany. Tym razem przychodzi omówić linię planowanego pisma. Powinno być ono kompletnie neutralne, tak żeby nikt się nie mógł przyczepić. Kusy napuszcza na niego policjanta, który wdziera się do dworku pod pretekstem wyjaśnienia sprawy psów. Niegramatyczne wypowiedzi funkcjonariusza stwarzają zabawną sytuację, kiedy sądzi on, że fleksja to suka nauczyciela.
- Doktor Wezół odwiedza Lucy w salce katechetycznej. Zamierza opuścić Polskę i uprawiać swój zawód w Unii, bo choć nie wierzy w medycynę, ale tam przynajmniej lepiej płacą. Brakuje mu znajomości fachowego słownictwa, więc prosi Wilską o intensywne szkolenie trzy razy w tygodniu, ale najlepiej w przychodni i w tajemnicy przed wszystkimi. Kusy ostrzega kobietę, że może mieć kłopoty, bo doktor ma bardzo zazdrosną żonę.
- Wójt podsłuchuje dyskusję na ławeczce. Panowie zastanawiają się nad dalszymi losami Amerykanki. Japycz uważa, że powinna wziąć się za jakąś hodowlę, ale dodaje, że na tych nieużytkach to tylko kozy się wyżywią, co rozbawia Hadziuka, który zajmowanie się kozami uważa za biznes niepoważny i poniżający. Wójt pędzi do urzędu i puszcza plotkę, że Wilska będzie hodować kozy. Czerepach jest przerażony, bo w Wilkowyjach jak świat światem nie hodowano kóz, gdyż większość mieszkańców ma szlacheckie korzenie. Obawia się, że Lucy wpadnie z tego powodu w poważne tarapaty. Po chwili jednak sekretarz odkrywa podstęp wójta i jest pełen szacunku dla jego przebiegłości. W domu Kozioł działa dalej i wspomina przy obiedzie, że Amerykanka wystąpiła o kredyt na kozy. Halina jest zbulwersowana. W całej wsi tylko Hadziukowa ma kozę i to dlatego, że jej babka zaleciła kozie mleko na płuca dla dziecka. Wójt straszy żonę, że jak we wsi zapanuje wielki smród, to Klaudia się wyprowadzi i stracą córkę oraz przyszłe wnuki. Wójtowa postanawia działać.
- Plotka szybko się rozchodzi. Dzieci biegają za zdumioną Lucy i meczą. Hadziuk opowiada kolegom o swoich doświadczeniach z kozą. "Zwierzę bez kultury osobistej. Wszystko zeżre. Razu jednego mi z płota gacie zeżarła. (...) A mściwa jak Tatar. Razu jednego wchodzę do domu, a ona z kopytami na wersalkę wlazła i telewizję ogląda sobie jak jakaś pani. Wołam, swołocz, do budy, a ta małpa na mnie z rogami. Dopiero jak pizłem w nią popielniczką, to uciekła". "A jak się zemściła?" - pyta zaciekawiony Pietrek. "Miesiąc potem nawaliła na schody. Poślizgnąłem się i rękę złamałem". "Naród kozacki od tego pochodzi, że kozy trzymał" - podsumowuje dyskusję Japycz.
- Hadziukowa, jako absolwentka kursu dla kosmetyczek, robi maseczkę wójtowej. Ta dzieli się z nią informacją, że Amerykanka dostała kredyt na kozy. Jednak Celina nie jest oburzona ani wystraszona. Biegnie do babki powróżyć, czy warto zainwestować w kozi biznes.
- Plotka o kozach dociera do Kusego, ale Lucy stanowczo zaprzecza, że ma takie plany. Klaudia przychodzi z prośbą, żeby Wilska załatwiła jej w gazecie Witebskiego rubrykę "Jak robić biznes w Unii", bo jako dziennikarka zyska uznanie swojego nowego chłopaka. Zaraz po niej przychodzi Hadziukowa poradzić się, czy biznes z kozami jest opłacalny. Ponieważ Lucy nic o tym nie wie, Klaudia proponuje kobiecie swoje usługi: sporządzenie biznesplanu i wniosku o kredyt. Z duszą na ramieniu Hadziukowa decyduje się przystąpić do interesu.
- Kiedy przychodzi Witebski, Lucy wyciąga go na spacer do lasu, komentując złośliwie, że Kusy na widok nauczyciela zawsze wzywa policję. Tymczasem policjant nadjeżdża bez żadnego wezwania, gdyż chce, żeby Lucy podpisała zeznanie. Podczas spaceru Tomasz zwierza się Wilskiej, że znalazł bezpieczną formułę gazety - to będzie poradnik z różnych dziedzin. Mijają rodzeństwo Solejuków, podziwiając nowy samolot Marianka, który, jak zawsze, ucieka mu z zasięgu. Policjant goni Lucy radiowozem, gdy szybujący samolot przelatuje mu tuż przed maską, a potem, bezładnie szybując, zdaje się atakować posterunkowego, aż ten w końcu zestrzeliwuje go z pistoletu. Tomasz i Lucy nadbiegają, zwabieni odgłosem wystrzałów.
- Kobieta jest przekonana, że to znowu Kusy jest winien przerwania jej randki. Biegnie do domu z awanturą, ale mężczyzna zamyka się w szopie i udaje, że go nie ma. Nagle nadchodzi wzburzona Wezółowa, która stanowczo zakazuje Lucy angielskich konwersacji z jej mężem. Przychodzi też Violetka umówiona z Kusym, lecz Amerykanka z satysfakcją informuje ją, że go nie zastała.
- Załamany Hadziuk stawia kolegom na pożegnanie po butelce Mamrota. Postanowił rzucić żonę i wyjechać jak najdalej, początkowo do Radzynia. Z trudem zdobywa się na wyznanie, że jego połowica zastawiła cały majątek, żeby hodować kozy.
- Doktor przeprasza Lucy, ale chce przesunąć termin konwersacji na później, bo jeszcze nie wyjeżdża i mógłby zapomnieć, czego się nauczył. Kobieta udaje, że nie zna przyczyn jego decyzji. Przechodzący obok ksiądz wyraża zaniepokojenie faktem, że obok Lucy kręci się wielu mężczyzn. I choć Wilska tłumaczy, że żyje jak w celibacie, ostrzega ją, że na prowincji "czasem pozory zgorszenia są ważniejsze od samego zgorszenia". Rozżalona Amerykanka sądzi, że to Kusy doniósł na nią do księdza. Zapowiada, że zrobi tak, aby nikt już nie mógł jej znaleźć. Uspokaja się dopiero, gdy Hadziukowa przychodzi wydzierżawić ziemię na wypas swoich kóz. Kobieta jest tak zaangażowana w biznes, że nie porusza jej nawet odejście męża.
- Wójta budzi beczenie. Widzi przez okno wielki samochód wypełniony kozami. Przy śniadaniu Klaudia z dumą oznajmia, że to ona pomogła Hadziukowej w rozkręceniu biznesu. Ojciec bierze to za zdradę i krzyczy, że córka chce go skompromitować, ona zaś uważa za kompromitację fakt, że gmina nie złożyła dotychczas żadnego wniosku.
- Po kilku dniach Hadziuk jak niepyszny wraca z Radzynia. Nie dostał tam żadnej roboty, bo unoszący się wokół niego zapach Mamrota budził nieufność pracodawców. Tadeusz postanawia wybaczyć żonie i dać jej jeszcze jedną szansę, licząc, że kobieta się opamięta. Japycz rozwiewa jego nadzieje - do Wilkowyj przyjechał już cały tir kóz. Stawia koledze wino, żeby w tym nieszczęściu miał trochę radości.
- Wieczorem policjant podjeżdża pod dworek i dowiaduje się od Kusego, że Lucy rano wzięła całą gotówkę na ocieplenie domu, wyjechała gdzieś autobusem i dotychczas nie wróciła. Wilska nadjeżdża uazem i tryumfalnie ogłasza, że teraz nikt nie będzie w stanie dotrzeć tam, gdzie ona. Policjant uspokaja Kusego - Amerykanka długo nie pojeździ, bo uaz będzie najczęściej kontrolowanym autem w powiecie, tym bardziej, że ma ze dwadzieścia lat i z pewnością nie wszystko w nim działa.
- Wójt otrzymuje telefon od wojewody. Próbuje się tłumaczyć, ale zwierzchnik gratuluje mu pomysłu z kozami i obiecuje odznaczenie. Czerepach uważa, iż wójt ma taki instynkt władzy, że nawet jak zrobi coś złego, to i tak wyjdzie mu na dobre. Wróży Kozłowi wielką polityczną karierę.
- Pijany Kusy wjeżdża rowerem na pień, rozbija głowę i traci przytomność. Szukając go, Lucy spotyka 15-letnią ciężarną dziewczynę, którą pobił ojciec, za wstyd, jakim okryła rodzinę. Więcławska tłumaczy, że w tych stronach to normalne. Wilska wraca do domu przez las i odnajduje zakrwawionego Kusego. Wzywa doktora Wezóła, który przyjeżdża karetką i na miejscu stwierdza, że krew to wiśniówka z rozbitej butelki. W przychodni czeka rodząca kobieta. Pośrednią przyczyną jej macierzyństwa jest alkohol, bo upili ją i wykorzystali, a teraz nie wie nawet, kto jest ojcem jej dziecka. Doktor stwierdza, że tu są dwie przyczyny wszystkich nieszczęść - alkohol i nieuświadomienie, czyli ciemnota. Lucy postanawia z tym walczyć. Namawia Wezóła, aby rozpoczął we wsi akcję uświadomienia seksualnego.
- Amerykanka umieszcza Kusego w salonie do czasu wysprzątania szopy i stawia mu ultimatum: albo mieszkanie u niej, albo alkohol. Napuszcza na niego proboszcza, a ksiądz obiecuje, że będzie sie modlił "o takiego kaca dla niego, żeby mu się raz na zawsze pić odechciało".
- Czerepach informuje wójta o kolejnym pomyśle Amerykanki. Kozioł niespodziewanie popiera, jej plany, bo uważa, kobieta może sobie poważnie zaszkodzić. W tym czasie Lucy próbuje zainteresować Witebskiego tematem antykoncepcji, ale on ma obawy przed zamieszczeniem tak kontrowersyjnego artykułu w swoim neutralnym piśmie. W tej sytuacji dziewczyna wyraża obawy, czy Tomasz kiedykolwiek znajdzie tyle materiału, żeby zapełnić łamy jednego numeru gazety. Żona doktora przerywa ich rozmowę, bo nie życzy sobie, aby Lucy konwersowała z jej mężem na tematy seksualne. Amerykanka wpada na genialny pomysł - to nie doktor, ale jego przebojowa i nowoczesna żona poprowadzi akcję uświadamiania wiejskich kobiet.
- Na posterunku Stasiek z napiętą uwagą ogląda w telewizji "Przygody Koziołka Matołka". Lucy przychodzi prosić go o alkomat, gdyż zamierza sprawdzać, czy Kusy wywiązuje się z obietnicy. Posterunkowy daje jej kilka popularnych baloników. Wilska zadowolona wraca do domu i oznajmia Kusemu, że od dzisiaj koniec picia. Jednak on nie zamierza natychmiast zrywać z nałogiem, tylko zaczyna stosować metodę perswazyjną, polegającą na piciu małymi łyczkami.
- Witebski cichcem dostarcza Wilskiej i Wezółowej wydrukowane plakaty zawiadamiające ludzi o prelekcji w szkole. Sam natychmiast odchodzi, aby nikt nie skojarzył go z akcją uświadamiania. Widząc przyklejony plakat promujący antykoncepcję, ksiądz chce go zerwać, ale uniemożliwia mu to wójt. Dodatkowo informuje proboszcza, że cała ta akcja powstała z inicjatywy Amerykanki.
- Wieczorem podpity Kusy przychodzi do dworku. Przeterminowany balonik nie wykazuje obecności alkoholu w wydychanym powietrzu, jednak podejrzany nie chce wyartykułować słowa "Gibraltar". Nieugięta Lucy wpada do szopy i niszczy cały świeżo wydestylowany bimber. Jeszcze nie zdążyła ochłonąć, kiedy wbiega ksiądz, wymachując zerwanym plakatem i winiąc Amerykankę o sianie zgorszenia. Ale ona nie kładzie uszu po sobie, tylko odpowiada atakiem. Oskarża osłupiałego proboszcza o brak zainteresowania kobietami, które wpadły w tarapaty wskutek braku uświadomienia. On grozi, że jeśli zebranie dojdzie do skutku, zabierze Lucy salkę katechetyczną. Ledwie wychodzi, pod oknem zaczyna awanturować się Kusy, przestaje dopiero wtedy, gdy niechcący wybija łokciem szybę.
- Na plebanii ksiądz opowiada gospodyni o akcji zainicjowanej przez Amerykankę. Jednak Michałowa uważa, że Lucy nareszcie wymyśliła coś pożytecznego, a Kościół udaje, że nie ma problemu. Celnie ocenia postawę proboszcza: "A ksiądz to jak każdy chłop, najpierw nic ku dobremu nie robi, a potem się złości, że inni próbują".
- Rano skruszony Kusy przychodzi wstawić szybę. Przynosi na przeprosiny kwiaty i obiecuje, że nie będzie pił. Zrobi to dla Lucy, bo jest ona jedyną osobą, która jeszcze w niego wierzy. Kobieta starannie ukrywa przed nim zadowolenie i wzruszenie.
- Przemyślawszy sprawę, proboszcz tłumaczy Wilskiej swoje stanowisko. "Młyny Boże wolno mielą. Kościół w sprawach nowoczesności zawsze był staroświecki. No i to się nieprędko zmieni". Pyta ją, czego konkretnie ma dotyczyć spotkanie z kobietami. Kiedy się dowiaduje, że higieny oraz fizjologii będącej podstawą kalendarzyka małżeńskiego, akceptuje pomysł, ale sprzeciwia się pokazywaniu innych metod antykoncepcji. Lucy mówi, że każdy powinien mieć prawo wyboru i proponuje, aby ksiądz zjawił się na zebraniu i wyraźnie określił, które metody są popierane przez Kościół.
- Wójt cieszy się, że zaszkodził Amerykance i nazywa jej działania propagandą aborcyjną. Ale w tej akurat sprawie Halina zgadza się z Wilską, bo również chce likwidacji ciemnoty. "Ja bym nie chciała, żeby ojcem dzieciaków głupota z ciemnotą były. (...) kto ma u nas dużo dzieci? W świecie ten, kto chce, to ma tyle, co chce. Jak chce dużo, to ma dużo. Ale u nas dużo to tylko mają ci, co nie wiedzą, co zrobić, żeby więcej nie było".
- Wezółowa przeżywa swój udział w zebraniu i zastanawia się nad doborem odpowiedniego ubioru. Proponuje Lucy wspólną wyprawę na zakupy do Lublina. Nabrała do niej zaufania, dlatego zwierza się, że nie może spuścić oka z męża, którego bardzo ciągnie do kobiet.
- Japycz wybiera się na spotkanie, bo chciałby się czegoś na stare lata dowiedzieć o antykoncepcji. Po dłuższej nieobecności do kolegów dołącza Hadziuk, ubrany w czapkę i koszulkę ochroniarza. Japycz jest zbulwersowany, że żona uczyniła z Tadeusza strażnika kóz.
- Pogadanka o metodach antykoncepcji odniosła niebywały sukces. Witebski proponuje Wezółowej wywiad do gazety, co budzi zrozumiałą podejrzliwość księdza. Wieczorem wójt pisze do kurii donos, że proboszcz uczestniczył w zajściu o charakterze seksualnym. Oburzona Halina zabrania mężowi działań na szkodę brata i odgraża się, że jeśli to zrobi, ona ujawni ciemne sprawki wójta, na które ma papiery.
- Kusy walczy z nałogiem, ale wszędzie czają się pokusy: ludzie grillują, piją piwo i proponują poczęstunek. Na próżno Hotdog usiłuje odciągnąć pana od alkoholu. W końcu mężczyzna daje za wygraną i wchodzi do sklepu, ale wychodzi z niego z butelką wody w ręku. Jednak w kieszeni ma pół litra wódki. Kiedy Lucy po udanej prelekcji wraca do domu, na schodach zastaje śpiącego Kusego upojonego alkoholem.
- Kusy wie, że narozrabiał, więc pakuje manatki i postanawia odejść. W tym czasie Lucy idzie do sklepu. Na jej widok Hadziuk zwierza się Solejukowi, że to przez nią wszystkie jego nieszczęścia, bo wydzierżawiła Celinie pastwiska, na których teraz on musi pasać kozy. W dodatku kończą się pieniądze i alkohol, a na fundatorów trudno liczyć, więc Hadziuk gotów jest popełnić samobójstwo albo pójść na włam. Koledzy zaczynają planować zdobycie grubszej gotówki. Dochodzą do wniosku, ze najbardziej opłacalne będzie porwanie Amerykanki, bo za nią można zażądać nawet miliona dolarów okupu.
- Kiedy Kusy przychodzi się pożegnać, Lucy odwleka jego odejście, mówiąc, żeby poczekał na pieniądze, które jest mu winna. Teraz musi odbyć lekcje, a potem jedzie do Radzynia, gdzie wypłaci gotówkę z bankomatu. Będzie z powrotem około 15.00. Jakub idzie więc do gospody na piwo wzmocnione wódką i spotyka tam Hadziuka i Solejuka, których zachowanie wydaje mu się bardzo podejrzane.
- Koledzy wprowadzają pomysł w czyn. Solejuk ściąga ze sznurka mokry koc i pakuje go do plastikowego worka razem z linkami. Na leśnej drodze rewiduje go Stasiek, ale nie znajduje niczego podejrzanego, ostrzega tylko, żeby nie wyrzucać śmieci do lasu. Porywacze w plastikowych torbach na głowie docierają do dworku i chowają się w uazie, włączając klakson, a gdy Lucy wsiada, żeby go wyłączyć, zarzucają na nią koc i wywożą na skraj lasu, do starej szopy Więcławskiego. Następnie postanawiają zawiadomić ambasadę amerykańską, ale przedtem Hadziuk ukrywa uaza w lesie i maskuje go gałęziami. Gdy Solejuk przybija obluzowane deski, przed szopę znienacka zajeżdża policjant. Na widok radiowozu porywacz zaczyna w panice uciekać. Na szczęście dla niego widzi to Hadziuk, który wyprowadza Lucy w pobliskie krzaki, więc kiedy Stasiek dogania zbiega i przeprowadza oględziny wnętrza szopy, nikogo tam nie zastaje.
- Pijany Kusy śpi na schodach dworku. Kiedy się budzi, jest godzina 17.00. Zaniepokojony nieobecnością Lucy zaczyna jej poszukiwać. Policjant nie daje wiary jego podejrzeniom, bo cały dzień miał Solejuka na oku i dopiero co go przesłuchiwał. Witebski też lekceważy obawy Kusego, który wyciąga wniosek, że nauczyciel nie kocha Wilskiej.
- Kiedy następnego dnia do dworku przychodzi Klaudia, potwierdzają się najgorsze przypuszczenia. Kobiety nie było ani na lekcji, ani w Radzyniu. Przedsiębiorcza wójtówna postanawia pomóc Kusemu w poszukiwaniach: "To idziemy razem, Niech nas ktoś spróbuje nie posłuchać. Wszyściutko nagramy, mam dyktafon w komórce. A władza, jak się ją teraz nagrywa, to strasznie praworządna się robi". Pierwszą wizytę składają wójtowi, a Jakub sugeruje, że jest on pierwszym podejrzanym o porwanie, gdyż był w otwartym konflikcie z Amerykanką. Kozioł stanowczo zaprzecza, argumentując: "Zastanówcie się, na co mnie być terrorystą, jak ja już wójtem jestem?", po czym składa oświadczenie, że postawi na nogi całą miejscową policję oraz wyznaczy nagrodę w wysokości 2 tys. złotych za znalezienie obywatelki. Oburzonej niską kwotą córce tłumaczy: "Naród tutejszy jest ogólnie życzliwy sprawiedliwości i za mniejsze pieniądze zakapuje". Kolej na wizytę u proboszcza, który nie chce być gorszy i też wyznacza taką samą nagrodę.
- Hadziuk dzwoni z budki do ambasady amerykańskiej, ale pomylił numer i dodzwonił się do niemieckiej. W tej sytuacji postanawiają przekazać wiadomość na piśmie za pośrednictwem lokalnej prasy. Solejuk dostarcza blok techniczny, a Tadeusz pisze na kartce drukowanymi literami wiadomość. Cegłówka owinięta kartką trafia przez okno do mieszkania Witebskiego. Ten natychmiast dzwoni do Kusego. Kuba wpada w rozpacz. Jest przekonany, że to jego pijaństwo doprowadziło do tragedii. Idzie do doktora i żąda, aby wszył mu pod skórę esperal. Wezół ostrzega przed skutkami spożywania alkoholu po wszyciu preparatu.
- Widząc podejrzane zachowanie męża, Solejukowa uważnie ogląda przyniesiony przez niego blok i odczytuje wiadomość o porwaniu odciśniętą na kartce. Natychmiast zawiadamia Hadziukową i postanawiają na własną rękę odszukać i uwolnić Amerykankę. Śledzą Hadziuka, który niesie porwanej prowiant. Dopadają mężów pod szopą, a oni na ich widok uciekają w popłochu, niechcący zaprószając ogień niedopałkiem rzuconym na siano.
- Proboszcz z wójtem tworzą wspólny front, bo w sprawie porwania Lucy trzeba poruszyć niebo i ziemię. Policjant wprawdzie twierdzi, że w Wilkowyjach terroryzm nie występuje, ale wójt wyprowadza go z błędu: "U nas wszystko występuje, tylko w mniejszych dawkach, no, może poza bimbrem".
- Kobiety uwalniają Wilską i błagają, aby nie wydała ich mężów, bo winni będą się byczyć na więziennym wikcie, a skutki odczują przede wszystkim ich rodziny. One osobiście zadbają o bardziej dotkliwą karę. Tymczasem w szopie wybucha pożar, ale wszystkim udaje się wyjść na zewnątrz.
- Hadziuk i Solejuk uruchamiają uaza i uciekają za granicę, "najlepiej tam, gdzie jaki bandyta rządzi", ale w baku jest za mało benzyny i wkrótce dogania ich radiowóz. Kiedy tłumaczą policjantowi, że jadą oddać mienie porzucone, znad ściany lasu unosi się dym z płonącej szopy. Stasiek zawiadamia Straż Pożarną, gdy zza zakrętu wychodzą trzy kobiety. Z naprzeciwka nadbiega zdyszany Kusy z Hotdogiem, bo ma nadzieję, że pies odnajdzie swoja panią. Lucy rzuca się w objęcia Jakuba, a on stwierdza, że to najpiękniejszy dzień w jego życiu.
- Solejukowa i Hadziukowa inkasują nagrody za odnalezienie porwanej Amerykanki, natomiast Kusy wymierza sprawiedliwość ich mężom, wpadając do gospody i nokautując porywaczy. Przybyły na interwencję Stasiek sprawdza trzeźwość uczestników zajścia i stwierdza autorytatywnie: "Hadziuk, ja dwanaście lat służby mam za sobą i powiem ci, że cóś takiego, żeby jeden trzeźwy na dwóch pijanych się rzucił, to jeszcze się nigdy nie zdarzyło".
- Przerażona Solejukowa prosi Witebskiego o interwencję, bowiem w jej domu zachodzą jakieś tajemnicze zjawiska. Redaktor akurat zamyka pismo, więc obiecuje pojawić się za dwa dni. Będzie miał też sprawę do Marianka.
- Ksiądz domaga się, aby gmina otoczyła społeczną opieką najuboższą wielodzietną rodzinę Solejuków. Chodzi mu zwłaszcza o Szymka, wybitnie uzdolnionego chłopca, który powinien uczyć się w dobrej szkole, więc trzeba przyznać mu stypendium. Wójt uważa, że to sprawa kościoła, który zachęca ludzi do bezrozumnego rozmnażania. Różnice w poglądach omal nie doprowadzają braci do bójki w miejscu publicznym.
- Spacerującą z psem Lucy dogania radiowozem policjant, ale jego zaloty zakłóca wrzask dobiegający z obejścia Solejuków. Lucy biegnie tam, przekonana, że znowu ktoś bije dzieci, ale widzi tylko przerażonych rodziców i radioodbiornik naszpikowany powbijanymi sztućcami. Solejukowa dodaje, że i garnki fruwają po izbie, a dzieje się tak od paru dni.
- Hadziuk w locie wypija piwo i pędzi do swoich obowiązków, bo boi się żony - szefowej. Pietrek mówi, że Hadziukowa bogaci się na kozim mleku, które za euro kupują od niej Niemcy i Francuzi, podobno już nawet kredyt spłaciła. Zazdrości jej, że potrafiła wyczuć koniunkturę. On też chciałby zostać biznesmenem. Japycz sprowadza kolegę na ziemię: "Wszystko jest dla ludzi, ale nie wszystko dla wszystkich. Dlatego Hadziukowa euro trzepie, a Hadziuk za kozami lata".
- Po warzywnym obiedzie wójt dopycha się kurzym udkiem. Nagle widzi Klaudię w różowym sari. Dziewczyna została wyznawczynią buddyzmu. Zarzuca ojcu, że je żywe stworzenia, uważa, że zabijanie zwierząt to zbrodnia.
- Ksiądz bezskutecznie tłumaczy Michałowej, że nie można palić w piecu plastikiem. Gospodyni upiera się, że to najlepsza forma utylizacji śmieci. Anonsuje przybycie Lucy i Solejukowej. Kobiety oczekują pomocy w kwestiach metafizycznych. Amerykanka sugeruje, że mają do czynienia z poltergeistem. Proboszcz uważa, że to ciemnota wtórna: "Jak elektryfikacja nastała, przestali w duchy wierzyć, teraz znowu wierzą, bo w telewizji się naoglądali". Nie chce się narażać na pośmiewisko i oferuje jedynie wodę święconą.
- Na widok Klaudii-Hinduski Pietrek stwierdza z zachwytem: "Za każdym razem inna. Mieć taką jedną, to jakbyś miał z dziesięć". Solejuk i Japycz rozważają znaczenie nazwy piwa "Tur" i uznają, że to po angielsku od "Tour de Podlasie". Na widok żony dźwigającej miskę pełną wody święconej, Maciej opowiada kolegom o dziwnych zjawiskach w ich domu, oni zaś radzą, by sprawę anomalii zgłosił do gminy, powołując niepijącego świadka.
- Czerepach ofiarnie broni dostępu do wójta zajętego układaniem pasjansa, ale petenci wdzierają się do gabinetu. Jednak Kozioł odmawia pomocy, bo po pierwsze - nie wierzy w duchy i nie zamierza narażać autorytetu władzy na pośmiewisko, a po drugie - nieczyste moce to sprawa księdza.
- Kwestia zjawisk nadprzyrodzonych bardzo interesuje Witebskiego. Dziennikarz wypytuje o wszystko Solejukową i zgadza się nagłośnić sprawę w prasie pod warunkiem prawa do wyłączności informacji. Próbuje wykonać kilka pozowanych zdjęć przedstawiających przerażoną rodzinę, ale żaden model nie potrafi udawać emocji, więc tylko bezradnie konkluduje; "Pani Solejukowa, to pani jest matką. Nie wie pani, co zrobić, żeby dziecko płakało?"
- Hadziuk znowu wpada na ławeczkę jak po ogień. Pociąga wielki haust Mamrota i pędzi do domu, tłumacząc: "Kapitalistka, ta kozia małpa, żona moja, goni mnie do roboty jak biedronkę". Obficie używa też dezodorantu, również doustnie, żeby kozami nie było czuć i żeby nie łamać unijnych norm zabraniających picia w pracy. Japycz martwi się, że kolegę zniszczy to zatrudnienie. Nad ławeczką przelatuje samolot Marianka ciągnący reklamę: "Czytajcie Głos Wilkowyjski". Przechodzącą Violetkę Pietrek nazywa zjawiskiem nadprzyrodzonym i panowie śmieją się, że takiego zjawiska Solejuk z domu by nie wyrzucił. Przypuszczalnie rodzina złapała wirusa, bo choć nie mają komputera, to wirusa najłatwiej dostać z pocztą.
- Wójt zatrzymuje radiowóz, żeby nim podjechać do domu i po drodze czyta "Głos Wilkowyjski", w którym Witebski umieścił artykuły o nadprzyrodzonych zjawiskach w domu Solejuków i o przejściu Klaudii na buddyzm. Córka go nie martwi - popróbuje każdej religii i w końcu zostanie ateistką, ale duchy to afera na całą gminę. Trzeba więc zrobić z niej fakt prasowy, czyli udowodnić, że to sensacja wyssana z palca przez dziennikarza.
- Po nieprzespanej nocy o świcie cała rodzina Solejuków pojawia się w dworku. Kusy przygarnia ich do swojej kanciapy, gdzie po chwili wszyscy zasypiają, oprócz Szymka, któremu trzeba naprawić okulary. Gdy i chłopca zaczyna morzyć sen, Kuba dostrzega, że to właśnie on jest sprawcą całego zamieszania, gdyż przesuwa myślą przedmioty. Szymek wyznaje, że telekineza zdarza mu się, gdy śpi lub gdy się zaczyta. Postanawiają razem coś z tym zrobić.
- Solejukowa błaga Lucy aby za pośrednictwem Michałowej namówiła księdza do egzorcyzmów. Pod naciskiem gospodyni proboszcz kapituluje. Po drodze spotykają Klaudię, która informuje stryja, że zmieniła wiarę. Michałowa uspokaja poruszonego kapłana, że u jego bratanicy jeszcze żaden pomysł nie trwał dłużej niż miesiąc.
- Stasiek na własne oczy widzi lewitujące krzesło. Za chwilę przybiega też Witebski i wykonuje kilka zdjęć aparatem cyfrowym, ale policjant, pomny wskazówek zwierzchnika, natychmiast mu go rekwiruje. Dziennikarz idzie z awanturą do urzędu i uprzedza, że zawiadomił lubelską prasę o zniewoleniu swego pisma, bo pozbawiono go narzędzi pracy. Wójt obiecuje wstawić się za nim do policji.
- Po chałupie Solejuków lata słoik z ogórkami. Ksiądz kropi wnętrze wodą święconą, ale zabrania Witebskiemu dokumentowania obrzędu. Egzorcyzmy niewiele pomagają - w pokoiku obok zaczyna lewitować krzesło. Ksiądz stwierdza, że w takim razie zjawisko ma ziemską naturę.
- Kusy wyjawia Amerykance tajemnicę Szymka, licząc, że kobieta znajdzie jakieś rozwiązanie. Lucy zaprasza księdza i wójta. Ostrzega, że artykuł Witebskiego wzbudził ogromne zainteresowanie i do Wilkowyj jadą dziennikarze z Lublina, a nikomu nie zależy na kłopotliwym rozgłosie. Proponuje rozwiązanie tej niezręcznej sytuacji. Chce mianowicie, aby bracia wspólnie ufundowali Szymkowi stypendium, dzięki któremu chłopiec będzie mógł podjąć naukę w lubelskim gimnazjum, a wtedy problemy w jego domu się skończą. Kusy wyjaśnia, że młody geniusz dojrzewa, a jego umysł niechcący wywołuje zjawisko telekinezy. Wójt jest sceptyczny do czasu, kiedy Szymek unosi nad stołem jego służbową komórkę.
- Na podwórku Solejuków odbywa się konferencja prasowa. Czerepach tłumaczy przybyłym dziennikarzom, że dziwne zjawiska nastąpiły wskutek osiadania budynku, a reszta została zmyślona przez Witebskiego, łącznie ze zdjęciami, które w dobie cyfryzacji łatwo wyretuszować. W tym czasie zaczytana Kasia unosi w powietrze kubek, ale matka w porę to zauważa i każe jej pobiegać.
- Lucy w tajemnicy przed Kusym robi remont strychu, ale od dwóch tygodni prace się nie posuwają, bo Więcławski przerzucił ekipę do Radzynia na bardziej intratne zlecenie. Obiecuje jednak, że zaraz po jego wykonaniu dokończy prace w dworku.
- Pod nieobecność wójta Czerepach odbiera telefon od starosty Pokrawca. Urzędnik dzwoni z komórki dziecka i w najściślejszym sekrecie ostrzega, że w gminie szykuje się kontrola z Unii Europejskiej. Arkadiusz w pada w panikę, bo nie wiadomo, co będzie przedmiotem kontroli, a spraw do ukrycia mnóstwo. "Z naszymi to byśmy sobie jakoś poradzili, przecież wiadomo, który ile bierze, ale z nimi?" "Trzeba wierzyć, że to tacy sami ludzie jak my" - uspokaja wójt.
- Lucy odwiedza Kusego w jego odnowionej kanciapie, a on pokazuje list od Szymka Solejuka, który kształci sie w lubelskim gimnazjum i robi dwie klasy naraz. Kuba chwali się, że już od półtora miesiąca nie pije. Wilska mówi, że nie powinien mieszkać w tej norze, a Kusy, myśląc, że go wyrzuca, obiecuje wkrótce się spakować.
- Tymczasem ekipa Więcławskiego przenosi się do Wilkowyj, bo wójt ze względu na kontrolę nakazał odmalować od frontu wszystkie rudery. Robotnicy zaczynają od sklepu. Lucy jest niepocieszona, bo remont u niej znowu się przesuwa.
- Wójt próbuje skontaktować się ze znajomym dyrektorem z województwa, żeby odwołać lub przesunąć kontrolę, ale ten umywa ręce. Zaczyna więc dociekać, co może być powodem wybrania ich gminy, i dochodzi do wniosku, że działalność Amerykanki: jej powszechna nauka angielskiego i odkrycie geniusza - Szymka Solejuka, wytypowanego właśnie do jakiejś ważnej nagrody. Żeby wójt to przewidział, "przytrzymałby za gardło" talent chłopca.
- Pietrek pracuje w ekipie remontowej, a Hadziuk nie jest zadowolony, że wójt nowości wprowadza za pieniądze z podatków Wprawdzie on ich nie płaci, bo po pierwsze na zmarnowanie by poszło, a po drugie - nie ma za co, gdyż jest niewolnikiem u własnej żony. Japycz domyśla się, że cudzoziemcy przyjeżdżają do Wilkowyj szukać taniej siły roboczej. Martwi go też przyszłość ławeczki, bo słyszał, że przepisy unijne zabraniają picia pod sklepem.
- Ponieważ klamka zapadła, z zagranicznymi urzędnikami trzeba się jakoś dogadać, a do tego niezbędna jest Lucy jako tłumaczka. Kozioł nie ma na nią wpływu, więc prosi o pośrednictwo brata. Ten niespodziewanie się zgadza, ale za ... naprawę dachu kościoła na koszt gminy. Wprawdzie Michałowa uważa, że jest okazja doprowadzenia do kompromitacji wójta i odwołania go ze stanowiska, ale ksiądz postanawia wykorzystać tę okazję dla dobra kościoła.
- Negocjacje proboszcza z Lucy kończą się kompromisem. Kobieta decyduje się pełnić rolę tłumaczki, ale tylko pod warunkiem, że Więcławski skończy remont jej strychu. Ponieważ ksiądz obawia się, że po wyjeździe komisji wójt każe przerwać naprawę dachu kościoła, wpada na pomysł, żeby ekipę podzielić i prowadzić prace równolegle.
- Ławeczka komentuje zlecone przez wójta prace na kościelnym dachu. Pewnie "Pana Boga przebłagać chce, żeby cud jaki sprawił i szwindle wójtowe na jaw nie wyszły".
- Kusy przychodzi się pożegnać, a wtedy Wilska pokazuje mu niespodziankę - przytulne mieszkanie, które dla niego wyszykowała na strychu. Wzruszony mężczyzna ucieka, zostawiając niepokojący list. Lucy prosi o pomoc Witebskiego i razem poszukują potencjalnego samobójcy. Po drodze nauczyciel mówi, że Sokołowski 15 lat temu był uznanym artystą malarzem, dumą gminy, ale teraz jest tylko wrakiem człowieka. Lucy nie chce tego słuchać. Znajdują nieprzytomnego Kusego leżącego w lesie na sągu drewna. Zrozpaczona kobieta rzuca się go cucić, lecz czując zapach alkoholu, policzkuje pijaka. On odzyskuje przytomność i wyjaśnia, że to nie zwykłe upojenie, tylko samobójstwo. Upił się świadomie, gdyż teraz wszyty pod skórę preparat go zabije. Nie mogąc się dodzwonić do lekarza, Lucy biegnie do przychodni, alarmując też przechodzącego księdza. Jednak Wezół podchodzi do jej paniki z olimpijskim spokojem - Kusemu nic nie grozi, gdyż z braku odpowiedniego leku wszył mu witaminy. Ze względu na zazdrosną żonę bardziej niepokoi go sama wizyta Amerykanki. Tymczasem w lesie Kusy, przekonany o nadchodzącej śmierci, wyraża chęć wypowiadania się. Lucy nadciąga z odsieczą, przyprowadzając Pietrka, Hadziuka i Japycza, którzy pomagają przetransportować do dworku niedoszłego samobójcę.
- Wójt z Czerepachem wpadają na pomysł upicia delegacji trunkiem o zamaskowanej mocy. Sekretarz dostarcza kilka butelek alkoholu i zaczynają eksperymentować, który się najbardziej nadaje. Kiedy wieczorem Lucy z księdzem przychodzą do Urzędu Gminy negocjować warunki umowy, zastają tam baterię na wpół opróżnionych butelek i pijanego w sztok Czerepacha. Wójt nocuje w domu, ale jego kondycja jest tylko trochę lepsza. Mając nóż na gardle, zgadza się wprowadzić lekcje angielskiego do szkoły i wyremontować murek wokół kościoła.
- Po wytrzeźwieniu Kusy tłumaczy Lucy powód próby samobójczej. Przestraszył się powrotu do normalnego życia, bo nie chce mieć nic do stracenia. Nie jest jeszcze gotowy na zmiany i prosi o możliwość powrotu do swojej kanciapy, ale Wilska się nie zgadza, bo chce tam zrobić garaż. Proponuje też Jakubowi, żeby zaczęli sobie mówić po imieniu.
- Roztrzęsiony wójt próbuje mocy przygotowanych trunków i wielki kielich 80-procentowej nalewki dosłownie zwala go z nóg. Czerepach wylewa wszystkie swoje frustracje, waląc zwierzchnika po twarzy. Ten odzyskuje przytomność i zaczyna molestować księgową, która nie ma nic przeciwko temu. Efektem zalotów jest porwana bluzka i zniszczona kserokopiarka, a wójt na godzinę przed przybyciem komisji śpi jak niemowlę pod biurkiem.
- Lucy, Kusy i Czerepach biegną szukać ratunku u proboszcza, który ze względu na niezwykłe podobieństwo mógłby zastąpić brata w roli gospodarza gminy. Ksiądz stanowczo odmawia, ale w końcu się zgadza skuszony możliwością załatwienia funduszy unijnych na remont kościoła. "Tu o honor gminy chodzi. Chce ksiądz, żeby z nas się cała Europa śmiała?" - wspiera go w decyzji Michałowa.
- Proboszcz z przyklejonym wąsem wita trzyosobową delegację. W jej skład wchodzą przedstawiciele różnych ras, między innymi Azjatka, Murzyn i młody mężczyzna o semickich rysach. Czarnoskóry świetnie mówi po polsku, bo studiował teologię w Uniwersytecie Jagiellońskim. Wizyta przebiega bez zakłóceń, a członkowie komisji są zachwyceni polską wsią, która wymyka się wszelkim stereotypom: toasty powitalne wznosi się wodą, dzieci mówią po angielsku i konstruują modele samolotów, jedna z mieszkanek jest autentyczną Amerykanką, a ateistyczny światopogląd wójta nie przeszkadza mu w trosce o XVIII-wieczny kościół i pozyskiwaniu funduszy na jego renowację. Niemały wpływ na atrakcyjność Wilkowyj ma również Violetka z wdziękiem kokietująca delegatów.
- Po wyjeździe delegacji księgowa Lodzia cuci szefa i energicznie zabiera się do amorów przerwanych przez jego nagle zasłabnięcie.
S1/E13 Wielkie wybory
- Zbliża się termin wyborów samorządowych. Kozioł jest pewien wygranej. Wszyscy się go boją, więc nie ma żadnego politycznego przeciwnika, sondaże wskazują na 40-procentowe poparcie, a przeciwko głosować nie można. Jedyną osobą, która może mu zaszkodzić, jest jego brat. Jednak żona ostrzega wójta, że ludzie są niezadowoleni, bo podczas sprawowania kadencji nie spełnił on żadnych obietnic wyborczych.
- Kusy uważa, że lepiej dla wszystkich będzie, jeśli wyjedzie, bo chociaż trzeźwy i umyty, ciągle czuje się śmieciem. Podjął decyzję i za parę dni opuści dworek.
- Ksiądz żąda od wójta, żeby natychmiast dotrzymał przyrzeczeń danych przed wizytą unijnej delegacji, bo po wyborach umocni się na stołku i zapomni o nich. Brat wyśmiewa jego nadzieje, wobec czego proboszcz przeprowadza rozmowę z Lucy i dyrektorką. Gorąco modli się o przegraną wójta, ale, jak mówi: "wszystkiego Panu Bogu nie możemy zostawiać. Nasz obowiązek też się do tego dzieła przyłożyć".
- Klaudia przyjeżdża na weekend tym razem jako anarchistka, ostrzyżona na krótko, w bojówkach i czarnej koszulce. Nie przywiązuje już wagi do tego, co je, bo są ważniejsze sprawy, więc bierze z lodówki kawałek kiełbasy. Uważa, że każda władza, w tym rodzicielska, to aparat ucisku. Wójt nie może nadążyć za przemianami córki. Z pretensją w głosie mówi żonie: "Ja nie wiem, jak te geny się pokrzyżowały, że ty zamiast córki mi kameleona powiłaś".
- Lucy nie rozumie, dlaczego Kusy chce odejść. Mężczyzna tłumaczy, że nie nadaje się do normalnego życia, a tym bardziej nie chciałby wracać do przeszłości. Jednak namówiony przez Wilską decyduje się zostać do wyborów, żeby pomóc jej pokrzyżować plany wójta. Ma nawet pomysł, jak to zrobić, ale potrzebuje pomocy księdza.
- Realizując plan Kusego, proboszcz wzywa do siebie sekretarza Gminy i przeprowadza z nim rozmowę - w szklarni, żeby nikt ich nie podsłuchał. Sugeruje mianowicie, że wójt ma kontrkandydata, który z całą pewnością wybory wygra. Jeśli Czerepach teraz mu się przysłuży, przy nowej władzy zachowa swoje obecne stanowisko, a jeśli zdradzi, proboszcz obłoży go ekskomuniką i będzie co tydzień wyklinał z ambony. Jedyne zadanie Arkadiusza to donoszenie wójtowi o wszystkich planach przeciwnika, czyli pełnienie roli podwójnego agenta.
- Ławeczka rozmawia o wyborach. Pietrek nie może wziąć w nich udziału, bo wyjeżdża do Anglii. Hadziuk uważa, że Japycz powinien zgłosić swoją kandydaturę, bo każdy byłby lepszy niż obecny wójt. Niestety, brakuje im środków na kampanię, "dlatego zawsze będzie jak jest".
- Czerepach donosi Koziołowi, że próbowała go zwerbować opozycja zorganizowana przez księdza, Amerykankę i dyrektorkę, ale odmówił, gdyż współpraca z wójtem przynosi mu więcej korzyści. Zwierzchnik wierzy jego zapewnieniom, "bo człowiek ma naturalną skłonność, żeby czynić sobie dobrze", ale każe mu przyjąć propozycję, żeby mieć informacje z pierwszej ręki o wszystkich ruchach rywala.
- Skoro przynęta zadziałała, ksiądz zakłada tajny komitet wyborczy, a kandydatem na wójta zostaje Lucy Wilska. Kobieta broni się przed tym zaszczytem, ale kapituluje, kiedy dociera do niej cel nadrzędny, klarownie przedstawiony przez proboszcza: "Nasza tragedia polega na tym, że w zasadzie tylko wójt chce być wójtem. I chodzi o to, żeby w naszym wójcie zmobilizować, przy pomocy konkurencji, wszystko to, co zostało w wójcie dobrego, i zmusić go do działania na korzyść naszej parafii (gminy). Inaczej on wygra bez programu, a nawet bez obietnic wyborczych". Kusy dodaje, że tylko w jej kandydaturę wójt może uwierzyć, bo przecież każdy inny bałby się z nim rywalizować.
- O świcie Czerepach pędzi do wójta, wyjawia, ze kandydatem jest Lucy, a komitet zgłosi ją w ostatniej chwili, żeby wszystkich zaskoczyć. Mają wsparcie dewizowe z ambasady. Teraz pracują nad programem wyborczym, a sekretarz stał się ekspertem od tego, czego nie zrobiono w gminie.
- Do Lucy niespodziewanie przyjeżdża Jerry z wielkim bukietem kwiatów. Pyta, kim jest mężczyzna, którego minął w drzwiach, a Wilska wyjaśnia, że to przyjaciel, który u niej mieszka.
- Na ławeczce toczy się dyskusja o miłości i warunkach koniecznych do jej zaistnienia. Hadziuk i Pietrek przypominają sobie własne przygody, ale Japycz kwestionuje ich prawdziwość, gdyż są za młodzi. "Naukowo jest stwierdzone, że jak człowiek ma sklerozę, to dopiero wtedy sobie przypomina, jak to było w młodości". Pietrek jest zakochany w wójtównie, ale teraz nie ma u niej szans, więc wyjeżdża do Anglii, żeby zarobić pieniądze, "zajechać dżipem czirokim, rzucić Klaudii pod nogi kwiatów, wiskaczy, perfumów". Rozmowie przysłuchuje się zdenerwowany Kusy.
- Wójt z Czerepachem przejeżdżają koło dworku i widzą samochód Jerry'ego, co utwierdza Kozioła w przekonaniu, że opozycja ma poparcie Ameryki. Sekretarz proponuje sposób ogrania przeciwników. Dostarczy wójtowi ich program wyborczy, a ten opublikuje go pierwszy jako swój. Wójt jest zachwycony przebiegłością podwładnego i dopatruje się zgodności genetycznej między nim i sobą.
- Wieczorem Jerry pyta Kusego, czy to nie problem, jeśli pójdzie spać z Lucy. Jakub nie oponuje, ale kobieta, sądząc, że jej gość jest zmęczony, proponuje mu posłanie na kanapie, gdyż ona ma jeszcze dużo roboty z przygotowaniem kampanii wyborczej. W nocy Czerepach przychodzi po kopię programu wyborczego, a rano dostarcza ją do urzędu. Kiedy Kozioł pyta, czy sekretarz nie boi się zasłużonej zemsty, ten odpowiada: "Zwycięzców się nie sądzi, panie wójcie. Pan się przyjrzy naszym politykom". Wójt ma wątpliwości co do punktu "Samoograniczenie się władzy", ale ostatecznie zamienia tylko dane Lucy na swoje.
- Podstęp się udał - wójt przedstawił nowoczesny program wyborczy. Lucy się cieszy, ale Kusy sprowadza ją na ziemię. Teraz trzeba sprawić, żeby te obietnice musiał zrealizować. A po dworku kręci się Jerry i prawi Wilskiej komplementy, jednak nie udaje mu się wzbudzić jej zainteresowania. Wyjeżdża, stwierdzając z żalem, że Lucy to świetna kobieta, ale nie dla niego, tylko dla Kusego. Gdy ten oponuje, Jerry pyta: "Dlaczego wy Polacy nigdy nie myślicie pozytywnie?"
- Czerepach opowiada wójtowi o reakcji opozycji na wieść o wycieku programu. Zanim zaczęto go podejrzewać, on pierwszy rzucił podejrzenie na dyrektorkę, która wprawdzie zalała się łzami i nie przyznała do winy, ale cień pozostał.
- Lucy na wszelki wypadek sprawdza, czy Kusy nie kupił w sklepie alkoholu. Więcławska mówi, że on nie będzie pił, bo jest po uszy zakochany w Wilskiej i trzeba być ślepym, żeby tego nie dostrzec.
- W nocy Czerepach potajemnie odwiedza wójta. Wywołuje go na zewnątrz i spotykają się nad stawikiem. Przekazuje informację, że opozycja rozpoczęła kampanię negatywną. Ponieważ walka na programy wyborcze jest zbędna, bo są one podobne, rywalka będzie głosić, że wójt, w przeciwieństwie do niej, nie dotrzyma tych obietnic. Żeby ludzie uwierzyli w szczerość intencji Kozioła, musiałby on chyba przed ołtarzem na kolanach przysięgać. Wójt połyka kolejną przynętę. Idzie rano do brata i deklaruje, że po mszy w kościele chciałby złożyć przysięgę wyborczą. Ksiądz udaje, że się nie zgadza i ulega tylko groźbie szantażu.
- Wójt przysięga wobec Boga i parafian, że punkt po punkcie będzie realizował program rozwoju gminy, a jeśli słowa nie dotrzyma, zobowiązuje wyborców, aby zdjęli go ze stanowiska i wywieźli na taczkach.
- Toast za zwycięstwo ksiądz i Lucy wznoszą szampanem, a Kusy wodą. Wójt zyskał upragnioną władzę, ale wyborcy mają go w garści. Proboszcz dziękuje Bogu, że sprowadził do Wilkowyj Amerykankę. Kiedy wychodzi, Lucy zaczyna kokietować Kusego, a po wypiciu butelki szampana nabiera odwagi i całuje go.
- Wójt do ostatniej sekundy czeka pod urzędem na zgłoszenie kontrkandydata. Termin mija i nikt się nie pojawia. Za to przybiega zdyszany Czerepach z wieścią, że Amerykanka się wycofała po tym, jak Kozioł ukorzył się w kościele. Panowie idą do urzędu opić sukces. Sekretarz ma słabszą głowę, więc po pijanemu wyznaje zwierzchnikowi, jaką rolę pełnił jako podwójny agent. Nie pracował dla żadnej ze stron, tylko dla siebie, bo jest najlepszy. Wójt początkowo spokojnie wysłuchuje jego zwierzeń, a potem, swoim zwyczajem, zaczyna gonić Czerepacha z siekierą. Przerażony mężczyzna ucieka do dworku i głośnym wrzaskiem przerywa moment zbliżenia zakochanych.
ADRIANA
OdpowiedzUsuń2023