Zaczyn: (odstawić na 12 godz. do wyrośnięcia)
70 g zakwasu wczorajszego prosto z lodówki (nakarmiony dzień wcześniej)
200 g mąki żytniej typ 720
200 g wody
Ciasto właściwe: (czas rośnięcia ok. 3 godz.)
cały zaczyn
260 g mąki orkiszowej
340 g mąki żytniej typ 720
(Dancia podała proporcje 400 g mąki orkiszowej / 200 żytniej typ 720, ale mnie w międzyczasie ubyło tej orkiszowej, więc zmodyfikowałam przepis)
1 łyżka płynnej melasy
1 łyżka octu balsamicznego
20 g soli morskiej
400 g wody
1 średnia cebula zeszklona na łyżce oleju
pieprz mielony do smaku
Mieszamy składniki w kolejności łyżką . Na koniec wkręcamy cebulkę i pieprzymy do smaku.
Pieczemy ok godzinę w nagrzanym piekarniku w malejącej temperaturze od 220 (10-15 min.) do 190 stopni.
Trzeba bardzo pilnować rośnięcia ciasta albo wstawić je do lodówki, gdzie będzie rosło znacznie wolniej. Ja nie zdążyłam na czas do domu i miałam trochę problemów, bo robiłam wszystko w pośpiechu. Nagrzewałam piekarnik dmuchawą i rożnem, żeby było szybciej, a potem zapomniałam przełączyć na funkcję "góra-dół" . Chleb poszedł do góry jak burza, ale tylko w połowie, reszta upiekła się normalnie.
Muszę się do czegoś przyznać. Miękisz chleba wygląda trochę dziwnie, jak niedopieczony, ale to nie zakalec. Po prostu dokonałam profanacji - przekroiłam bochenek na pół i zeżarliśmy tę wyższą część na gorąco, z takim płynącym po kromkach masłem... Ludzie! Co ja wam będę mówić... Mam nadzieję, że wątroba wytrzyma, a dancia nie prześwięci mnie chochlą :-)
Mediana, już myślałam, że nie zdecydowałaś się na pieczenie:)
OdpowiedzUsuńChleb wygląda imponująco, ale środka nie umiem ocenić. Krojenie gorącego chleba na zakwasie, to faktycznie profanacja:). Wierzę jednak na słowo,że dobry.
Następnym razem, jak Ci się zdarzy taka sytuacja, że nie zdążysz, wstaw go spokojnie do zimnego piekarnika i nastaw na odpowiednią temperaturę.
To najlepsze wyjście w takiej chwili. Jakby chleb przerósł, nic by już mu nie pomogło:)
Włożenie ciasta do lodówki, musi być zaraz po zrobieniu ciasta właściwego. Czasami tak bywa, że w lodówce rośnie szybko:)
Poza tym, świetnie poradziłaś sobie z moim niedorobionym przepisem:)