Dzisiaj postanowiłam "zbratać się z
pospólstwem", a mianowicie, załatwiając interesy w centrum Gdańska, skorzystać ze środków
lokomocji miejskiej. Ha! Jakkolwiek butnie by to zabrzmiało, naga prawda jest
taka, że boję się w godzinach szczytu
jechać samochodem do centrum, bo gdybym nie znalazła miejsca na
parkingu, prawdopodobnie zawróciłabym dopiero gdzieś w okolicach Sopotu. Błądzenie
po jednokierunkowych uliczkach naszego grodu ma bowiem ogromny wpływ na stan moich skołatanych nerwów.
Wracając do domu, stałam się mimowolnym świadkiem uroczej
scenki. W autobusie naprzeciwko mnie usiadła mama z synkiem. Smyk na oko czteroletni. Pyzata buzia ze
spiczastym noskiem, żywe ciemne oczka. Sama słodycz ubrana w białą trykotową koszulkę i czerwoną czapeczkę z napisem „Poland”. Taki nasz produkt
eksportowy. Malcowi buzia się nie zamykała. Nawijał przez całą drogę, głośno i
wyraźnie, przeskakując z tematu na temat z prędkością światła. Cud, że udawało mu się przy tym oddychać. A ponieważ głoskę
„r” wymawiał jako „j”, do czego
zresztą miał pełne prawo jako małolat, całość brzmiała przekomicznie.
- Mamusiu, czemu ta pani ma choją
nóżkę? Jąbnęla się w kolanko jak ja?
Będzie miała stjupek? Stjasznie ją boli, pjawda? Któja godzina? Pokaż zegajek. To jest czwajta? Aha, wpół do djugiej. Ale tu gojąco! Gdzie są
moje cukiejki? Masz w tojebce? A tatuś
już wjócił z pjacy? Popatrz, ten chłopczyk ma sjebjny jowejek! Czemu ten pan
jest czajny? Bjudny jest? Auto tjąbi! Gdzie jutjo idziemy na spacej? Jak się pisze Bajbaja?
Słysząc to ostanie, nie
wytrzymałam i zachichotałam w głos. Pasażerowie obrzucili mnie dziwnymi, jakby z
lekka zaniepokojonymi spojrzeniami. Jedynie matka uśmiechnęła się ze
zrozumieniem i pokiwała głową. W tym momencie znowu zabrzmiał głos brzdąca:
- O piesek! Jaki to piesek?
I tu kulminacja. Umęczona matka zerknęła
na czworonoga, a w oczach błysnęło jej coś jakby małpia złośliwość, gdy stwierdziła z całą stanowczością:
- Terier irlandzki!
Obejrzałam się. Z tyłu stał facet
z najzwyklejszym jamnikiem…
hahahaha uśmiałam się, w pełni ją rozumiem choć Ksenia jeszcze nie mówi tyle :)
OdpowiedzUsuń