Szukaj na tym blogu

poniedziałek, 14 stycznia 2019

PAWEŁ ADAMOWICZ - IN MEMORIAM



   To, co się stało, jest niewyobrażalne. Nastała nowa ponura rzeczywistość, która ciągle do mnie nie dociera. W chwilę po wypowiedzianych w euforii słowach: "To jest cudowny czas dzielenia się dobrem. (...) Gdańsk jest najcudowniejszym miastem na świecie!!!", Prezydent Gdańska, Paweł Adamowicz, został zadźgany nożem na oczach tysięcy ludzi świętujących 27 finał WOŚP. Zmarł w szpitalu po kilkunastu godzinach specjalistycznej terapii i modlitw o wyzdrowienie deklarowanych zarówno przez jego zwolenników, jak i przeciwników.  Oczekiwany cud nie nastąpił... Niedługo potem Jurek Owsiak oficjalnie zrezygnował z funkcji szefa fundacji WOŚP i prezesa zarządu. Bo to właśnie jego osobiście i jego fundację publicznie oskarżono już nie tylko o malwersacje finansowe, ale o ... szerzenie nienawiści i podsycanie skrajnie negatywnych nastrojów, co bezpośrednio doprowadziło do tragedii."To twoje dzieło Owsiak, ten bandycki atak w Gdańsku to jest twoja pieczęć (...) Jesteś zerem, Owsiak, absolutnym zerem" - pisze na swoim blogu Piotr Wielgucki. "Owsiak wzbudza w ludziach wielkie negatywne emocje z powodu skrajnie kontrowersyjnej postawy, szerzenia nienawiści i hejtu, poniżania innych jak też z powodu finansowania z puszek działalności "pozamedycznej", a przy tym swej arogancji, że powinien odejść. Od dawna kompromituje sobą samą ideę, jest zakłamany lżąc Kościół i jednocześnie śląc dzieci pod kościoły po datki. Owsiak musi odejść, bo skłócanie przez niego ludzi, szczucie na innych źle się skończy. Owsiak MUSI odejść. Dla dobra sprawy i bezpieczeństwa innych" - a to oczywiście słynna przyjazna i obiektywna retoryka niezrównanej w głoszeniu miłości poseł Pawłowicz.
      Zna ktoś bardziej ekstremalny przykład hipokryzji??? Ponoć atak jest  najlepszą obroną, ale ten przekracza wszelkie dopuszczalne normy. Po prostu ręce opadają...
          
       O śp. Pawle Adamowiczu słyszało się wiele skrajnych opinii. Podobno to, czy być może tamto, ale pomimo oskarżeń nigdy go nie skazano, choć przecież sądy należą już do nowej niesprzyjającej mu władzy. Nie krył swoich humanitarnych poglądów i był nadzieją dla Gdańska na powstrzymanie rosnącej fali nazizmu. Za jego kadencji miasto rozkwitło i wypiękniało, z prowincjonalnej szarej dziury przeobraziło się w prawdziwie europejską metropolię, stało się wizytówką nie tylko Pomorza, ale i całej Polski. Nie będę wymieniać szczegółów. Przyzna mi rację każdy, kto ma oczy i nie buduje swoich opinii wyłącznie na podstawie internetowych memów, opinii wszystkowiedzących znajomych czy stanu własnego zapyziałego podwórka, którego mu Prezydent osobiście nie posprzątał.

    Postrzegam również Pawła Adamowicza jako człowieka otwartego, przystępnego, życzliwie uśmiechniętego, bardzo zaangażowanego w sprawy swojego ukochanego miasta. Często można go było spotkać na ulicach Gdańska aktywnie uczestniczącego niemal w każdej imprezie masowej: rajdzie rowerowym, marszu, wiecu, koncercie, pożegnaniu starego roku; rozmawiającego z ludźmi, robiącego z nimi wspólne zdjęcia. W minioną niedzielę wraz z innymi wolontariuszami kwestował  na ulicach i z dumą  ogłosił, że pobił swój rekord, bo w jego puszce znalazło się ponad 5600 zł. Do końca na stanowisku, szczęśliwy i dumny z postawy gdańszczan, którym tak ufał, że nigdy nie korzystał z ochrony. Nie chce się wierzyć, że go nagle zabrakło, tak silnie wrósł w to miasto, tak bardzo go z nim utożsamiamy. Miał jeszcze tyle planów, wizji i marzeń, które zniweczyła ta nagła, tragiczna i jakże absurdalna śmierć. Nie umarł - zginął, a może nawet poległ. Jednak Prezydent Adamowicz nie potrzebuje pomnika, który będą opluwać jacyś bezduszni i bezrozumni fanatycy jedynej racji. Nie dadzą rady - cały Gdańsk jest jego pomnikiem...

      Nie pierwszy to polityk, który zginął tragicznie z rąk szaleńca, choć to żadna pociecha. Nienawiść zbiera swoje tragiczne żniwo, bo tępym umysłom i pustym sercom znacznie łatwiej jest nienawidzić, niż kochać albo chociaż akceptować. Kochajmy więc od urodzenia i uczmy miłości, nie zamykajmy się na nią. Mam nadzieję, że ciągle jeszcze nie jest na to za późno.

      A oto wiersz wielkiej humanistki, W. Szymborskiej (na którą też wylano wiadra pomyj), definiujący nienawiść lepiej niż niejeden specjalistyczny podręcznik.  Rozważmy jego przesłanie i weźmy je sobie do serca, bo inaczej wlasnym dzieciom zgotujemy piekło na ziemi.

Wisława Szymborska "Nienawiść"

Spójrzcie, jak wciąż sprawna,
Jak dobrze się trzyma 
w naszym stuleciu nienawiść.
Jak lekko bierze wysokie przeszkody.
Jakie to łatwe dla niej - skoczyć, dopaść.

Nie jest jak inne uczucia.
Starsza i młodsza od nich równocześnie.
Sama rodzi przyczyny, które ją budzą do życia.
Jeśli zasypia, to nigdy snem wiecznym.

Religia nie religia -
byle przyklęknąć na starcie.
Ojczyzna nie ojczyzna -
byle się zerwać do biegu.
Niezła i sprawiedliwość na początek.
Potem już pędzi sama.
Nienawiść. Nienawiść.
Twarz jej wykrzywia grymas
ekstazy miłosnej.

Ach, te inne uczucia -
cherlawe i ślamazarne.
Od kiedy to braterstwo
może liczyć na tłumy?
Współczucie czy kiedykolwiek
pierwsze dobiło do mety?
Porywa tylko ona, która swoje wie.

Zdolna, pojętna, bardzo pracowita.
Czy trzeba mówić ile ułożyła pieśni.
Ile stronic historii ponumerowała.
Ila dywanów z ludzi porozpościerała
na ilu placach, stadionach.

Nie okłamujmy się:
potrafi tworzyć piętno.
Wspaniałe są jej łuny czarną nocą.
Świetne kłęby wybuchów o różanym świcie.
Trudno odmówić patosu ruinom
i rubasznego humoru
krzepko sterczącej nad nimi kolumnie.

Jest mistrzynią kontrastu
między łoskotem a ciszą,
między czerwoną krwią a białym śniegiem.
A nade wszystko nigdy jej nie nudzi
motyw schludnego oprawcy
nad splugawioną ofiarą.

Do nowych zadań w każdej chwili gotowa.
Jeżeli musi poczekać, poczeka.
Mówią, że ślepa. Ślepa?
Ma bystre oczy snajpera
i śmiało patrzy w przyszłość
- ona jedna.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz