Szukaj na tym blogu

piątek, 12 lipca 2013

Myć się czy wietrzyć?


   Tytuł tego artykułu nawiązuje do świetnej książki opisującej historię higieny od starożytności do czasów współczesnych. Skojarzył mi się jednoznacznie z poruszonym przeze mnie tematem.
 
Dwa razy w tygodniu chodzę sobie na basen popływać rekreacyjnie. Rekordów żadnych nie biję, ale kręgosłup odpoczywa. oddech się wydłuża, stawy mniej skrzypią. Sama korzyść.
     Jednak ja dziś nie o pożytkach płynących z uprawiania sportu, tylko o wstydliwej stronie ludzkiej natury, jaką jest absolutny brak higieny i wszechobecne niechlujstwo. Na basenie to widać, słychać i przede wszystkim czuć. Ostrzegam wrażliwych przed czytaniem - niczego nie będę owijała w bawełnę ani skrapiała dezodorantem. 
  • Środa. Przebieram się w szatni. Obok młoda kobieta - śmierdzi jak cap, aż w oczy szczypie. Pewnie po pracy, nie miała czasu się umyć. Za chwilę weźmie prysznic. Ale ona pędzi prosto do basenu. Tam też jest woda, to brud i smród się wymoczy. Dzisiaj pływanie krytą żabką w ogóle  mi nie idzie, mam jakieś opory, żeby zanurzyć twarz ...
  • Niedziela. Grupa pulchnych kobiet w wieku pozatartacznym szykuje się do aerobiku wodnego. Przyszły wcześniej, więc rozmawiają, żartują, umawiają się na pizzę, żeby utrzymać obłe kształty. Następnie suchutkie udają się na zajęcia. Prysznice wolne. Jedna chce się chociaż spłukać, ale pozostałe gromko krzyczą: - A daj spokój, z gównem się macałaś? 
  • Środa. Tekst: "Poczekaj, tylko się zamoczę." jest pod prysznicami basenowymi w powszechnym użyciu i obrazuje w pełni myślenie społeczeństwa. Jedni omijają kabiny szerokim łukiem, inni dla przyzwoitości skrapiają się wodą i dzięki temu robią za kulturalnych oraz uświadomionych. A wystarczy tylko odrobina wyobraźni - jeśli ja nie umyję, z przeproszeniem, dupska, to przecież i inni, więc będziemy się moczyć we wspólnych brudach...
  • Niedziela. Podłogę w szatki pokrywa monstrualna kałuża, ławki też mokre. Paru paniom bardzo się widać spieszyło, bo prosto z basenu pognały do swoich szafek, a przebierając się, beztrosko wycisnęły kostiumy na podłogę. Od czego w końcu jest sprzątaczka.  Ale wody tyle, że raczej pompa by się przydała, a zanim nadciąga odsiecz, nogawki spodni mam całkiem mokre. Nic to, grunt, że one zdążyły do swoich spraw.
  • Środa. W jednej przebieralni śmierdzi amoniakiem, a podłoga zabarwiona na żółto.  Przed chwilą wyszła stamtąd bardzo elegancka pani. Teraz przed lustrem wklepuje krem pod oczy, naciera dłonie. Może nie trzyma moczu? A w takim razie jak sobie radzi w basenie? Rany boskie, w czym ja pływam?!? Bo wierzyć się nie chce, że ulżyła sobie ze zwykłego lenistwa.  Toaleta jest pięć metrów dalej.
  • Niedziela. Do basenu wchodzi pan z plastrem na pięcie. Mam nadzieję, że wodoodpornym. I tu się mylę. Po chwili plaster pływa w wodzie, omal nie otarł mi się o twarz. Sama przyjemność.
  • Środa. Na torze obok trening skoków na główkę. Długowłosy młodzieniec wprawdzie ma czepek, ale na czubku głowy, właściwie nie wiadomo po co, bo długie skręcone sploty lepią mu się do pleców i ciągną za nim po wodzie. Raczej wykluczone, żeby nie zostawił po sobie pamiątki dla innych. Taki półmetrowy włos w ustach  to niezapomniane przeżycie. Dziś dzień włosów. W szatni panienka starannie czesze swoje tlenione pasma, po czym wyciąga spory kłak z grzebienia i rzuca na podłogę. Brrr...
  • Środa. Kilkuosobowa grupa chłopaków trenuje pod nadzorem instruktora. Najpierw uważnie wysłuchują krótkiego pouczenia, po czym raźno wskakują do wody. Ani jeden nie był przedtem pod prysznicem. I ani jeden nie został uświadomiony, że jednak powinien, choćby z tego względu, że jest wieczór, a w Polsce nie ma powszechnego zwyczaju brania natrysku w ciągu dnia. Czyli, w najlepszym razie, mają na sobie dwunastogodzinną skorupkę brudu. 
  • Niedziela.  W kabinie prysznicowej na ścianie i podłodze malownicze gluty z balsamu do ciała. Na czymś takim jedna z instruktorek kiedyś się poślizgnęła i doznała groźnego urazu. Wiedzą o tym wszyscy, ale przecież nabalsamować się trzeba, chociaż spłukać po sobie - niekoniecznie... A w ogóle dopiero po godzinnym odmoczeniu się w basenie higiena kwitnie - te  piany, szampony, olejki, mazidła wszelakie, zapachy... Aż miło się robi, że mamy tak zadbane społeczeństwo!

   Wszędzie wiszą regulaminy korzystania z basenu, ale to tylko papier. NIKT nie egzekwuje ich przestrzegania. Kiedy obok mnie pływała długowłosa blondyna bez czepka, wezwany ratownik powiedział, że on tu nie jest od tego, aby zwracać jej uwagę. Do wielu użytkowników po prostu nie dociera, że czepek nie chroni włosów przed wodą, ale wodę przed włosami.  Śmierdzące, zapocone brudasy ładują się do basenu, niektórzy nawet zgrabnym susem przeskakują niecki do płukania stóp, bo woda za zimna. Nikt ich nie zatrzymuje. Może to strach przed utratą klienta? Ale ja też jestem klientem i mogę się spłoszyć...
    Czy naprawdę tak trudno postawić przy wejściu jakiegoś porządkowego, który zawracałby niechlujów pod prysznice? Ja bym się nie patyczkowała, jeszcze każdemu dałabym do ręki zafoliowaną instrukcję: co ma sobie umyć, dlaczego i po co. Jeśli sam tego nie wie, trzeba mu wytłumaczyć łopatologicznie. W końcu ktoś musi nauczyć ciemnogrodzian elementarnych zasad kultury. 

  Pominęłam tu problem wandalizmu: powyrywanych zamków i wieszaków, zniszczonych suszarek, porwanych zasłon prysznicowych. To akurat robota młodzieży szkolnej, a właściwie tych jej przedstawicieli, którym rodzice nie wpoili w porę odpowiednich norm. Ale to temat na inną historię. 

1 komentarz:

  1. Z tego co zauważyłem po wielu latach a spędziłem połowę życia w wodzie, uważam że brudasów powinno się palić.
    Większość z nich uważa że umyje ich właśnie samo pływanie.
    Jednak efekty widać lepiej na pływalniach odkrytych. Nie raz widziałem człeka w zwykłych majtasach ze ścieżką na bieliźnie uwalonego przy okazji w pobliskiej piaskownicy i kto go wie czym jeszcze który frunie prosto do niecki pływalni. Są też tzw. praczki co to ciuchy sobie przepierają, oraz głodni i spragnieni wchodzący do wody z jedzeniem tłumacząc że tylko nogi moczą, a że część nie umiejętnie chłoniętego pokarmu spada do wody to już ..... na tym zakończe :D

    OdpowiedzUsuń