Szukaj na tym blogu

czwartek, 11 lipca 2013

Gówniane obyczaje Polaków




    Żeby nie było żadnych wątpliwości - jestem wielką fanką kotów, psów i wszelakiej żywioły umilającej nasze szare życie. Ale moja miłość nie obejmuje smrodliwych wydzielin obficie znaczących drogi przechadzek przemiłych futrzaków.  A zwierzaki spacerują na ogół pod bacznym okiem swoich kochających właścicieli.  I tego właśnie dotyczy problem.
    Z mojego balkonu rozciąga się widok na plac zabaw otoczony zewsząd trawnikami i chodnikami. Wczoraj wieczorem spędziłam dłuższą chwilę w swoim balkonowym ogródku, siłą rzeczy rzucając okiem na  świat poniżej.  Cóż zaobserwowałam?  
     Uroczy kudlaty york wykakał się pod blokiem naprzeciwko, bardzo zachęcany do tego przez swoją "pańcię".  Pani nie widziała nic nagannego w fakcie, że jej pies, nazwijmy to dosadnie, SRA komuś pod oknem. Taka kupina, niewielka przecież, czyż może komuś przeszkadzać? A ja wykonuję w pamięci mnożenie przez 365 i wychodzi mi spore wiadro gówna wyprodukowane rocznie tylko przez jednego małego pieska.
     Za chwilę następny zwierzak, tym razem jamnik, ciągnie pana na skos przez plac zabaw.  Podnosi nóżkę przy obudowie piaskownicy.  Pan karnie staje i patrzy z rozczuleniem, jak jego przyjaciel skrupulatnie obsikuje miejsce, gdzie jutro przyjdą się bawić małe dzieci. Brak wyobraźni, znieczulica czy kompletna głupota? Ale to i tak drobiazg w porównaniu z zeszłoroczną sytuacją, kiedy wymalowana panienka zatrzymała się z psem w pustej akurat piaskownicy, bo tam właśnie go przyparło. Żadna z kilkunastu mamuś zajmujących pobliskie ławki w żaden sposób nie zareagowała... Mnie dech zaparła nie tyle bezczelność panienki, co bierność rodzicielek, w końcu bezpośrednio zainteresowanych.  
     Nie wytrzymałam nerwowo, kiedy grupka wyrostków wyprowadziła sporego labradora na trawnik  obok huśtawki i drabinek. Pies został wręcz zmuszony do wypróżnienia się w tym miejscu, a poszło mu jak z betoniarki. Rzuciłam grubym słowem z wyżyn mojego obserwatorium. Młodziankowie odpowiedzieli mi równie spontanicznie, ale kamieniami nie rzucali. Odeszli. Wielka kupa pozostała, zamaskowana przez kępy trawy. Moja nieposkromiona imaginacja natychmiast podsunęła mi obraz dzieciaka wymazanego na brązowo po zabawie na tymże trawniku. Mam przynajmniej nadzieję, że to będzie potomek któregoś z wymienionych powyżej...

   Nie bez powodu okres roztopów nazywa się w Polsce "gównianą pogodą". Spod białej pierzynki wychodzą wtedy grube pokłady psich odchodów, ciągnące się wzdłuż wszystkich chodników.  Nawet w Rzeszowie, najczystszym mieście w Polsce, to widok powszechny. Z kolei latem przejście przez jakikolwiek polski trawnik przypomina przeprawę przez pole minowe i najczęściej kończy się myciem butów. O czym to świadczy? Po pierwsze o tym, że znaczna liczba właścicieli psów to ludzie bez odrobiny kultury osobistej, nie mówiąc o braku elementarnych zasad współżycia z innymi członkami społeczeństwa. Po drugie o kompletnej bezradności służb porządkowych, które świetnie sobie radzą tylko ze staruszką sprzedającą stokrotki pod dworcem. Czasem, śladem bohatera "Dnia świra", miałabym ochotę dać nauczkę takim chamidłom, może nie aż tak ekstremalnie, ale też dosadnie, na przykład wywalając im na wycieraczkę roczne "urobki" pupilów. Może coś by dotarło? 

     Ale nie. To ja bym została ukarana. Żyjemy w państwie bezprawia i to na własne życzenie. Kochamy się wręcz w łamaniu wszelkich przepisów. I nigdy nie będzie lepiej, bo nasza dziwaczna moralność nakazuje chronić wszelkiej maści pijaczyny, wandali, śmieciarzy, piratów drogowych, a piętnować tych, którzy próbują się im przeciwstawić. Każdy, kto wezwie policję czy straż miejską to przecież donosiciel, kapuś, agent KGB... Już lepiej żyć w szambie.

6 komentarzy:

  1. Mediana, nic dodać nic ująć:)
    Ja mam piękny widok z okna. Mnóstwo różnorodnych drzew i krzewów. Były też 2 olbrzymie piaskownice,/służyły za kuwety dla czworonogich / były, bo zostały zlikwidowane. Najpierw tabliczka z ostrzeżeniem dla matek z dziećmi. Potem to już z górki. Piasek został wymieniony na ziemię i wylądowały tam krzewy i kwiaty. Właściwie to słusznie, "nawóz" się przyda do ich wzrostu:)
    Zauważyłam jednak, pojedyncze osoby sprzątające po swoich pupilach. To kropla w morzu, ale będę zwracała uwagę każdej "suce" aby sprzątała po sobie:)
    Mam takie szczęście, że będzie jedno gówno na osiedlu a ja w nie wlezę:)
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  2. musze przyznac ze to jest problem nie tylko w Polsce niestety...
    ja od cwierc wieku mieszkam w Niemczech i tu to samo- kiedys nawet widzialam w tv program na ten temat,widze tez tylko nieliczne osoby sprzatajace po swoich pupilach- chciaz sa takie toalety dla psow-pojemniki z woreczkami do zapakowania wydalin.mieszkam w uzdrowisku- wydawaloby sie ze powinno byc lepiej-ale nie jest.
    raz widzialam na trawniku specjalmy szyld dla psow!-ktory zabranial im tam srania(przekreslony srajacy piesek)-i co? naturalnie jakis pies podlecial tam i obsikal ten znak-przechodnie tylko usmiechali sie...
    ale co tu winic biednego i "nieczytatego" psa-wlasciciel oczywiscie udawal ze nic nie widzi...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też widziałam w Niemczech taki znak, bardzo mnie rozśmieszył:-) Ale u nas nawet tego nie ma. Właściciele psów są kompletnie bezkarni, więc ani przyzwoitość, ani strach przed mandatem nie zmusza ich do liczenia się z innymi...

      Usuń
  3. jeszcze chcialam dodac ze problem z lezacymi wszedzie kupami to pestka bo najwyzej ktos wdepnie i bedzie musial umyc buty ale gorzej bo odchody zwierzat zawieraja pasozyty ktore przechodza na ludzi....o tym wiedza tylko nieliczni....wiec chcemy czy nie zarazamy sie nimi...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla mnie to jednak przede wszystkim problem ludzkiego niechlujstwa połączonego z totalnym brakiem odpowiedzialności. Przypomina mi się spacer sprzed lat dookoła jeziora Otomino k. Gdańska. Tam dopiero trzeba było uważać na kupy i to bynajmniej nie psie. A na plaży przy kąpielisku papiery, butelki, zużyte pampersy(!), pety ... Zgroza!

      Usuń
  4. Fajnie pogadać o gównie

    OdpowiedzUsuń