Szukaj na tym blogu

wtorek, 29 kwietnia 2014

Mój głos w sprawie nietrafionych relacji międzyludzkich



   W nawiązaniu do rozmowy z absolwentami szukającymi swojej drogi, napisałam felietonik będący owocem przemyśleń o ludziach w naszym życiu. Tych ludziach, którzy sprawili nam ból i pozostawili złe wspomnienia... Czy zawsze jest to ich wina? A widziały gały, co brały?

    Ludzie się nie zmieniają, zmieniają się tylko okoliczności. Co w prostym tłumaczeniu znaczy, że egocentryk zawsze pozostanie egocentrykiem, kłamca kłamcą, intrygant intrygantem, niechluj niechlujem, oszust oszustem, dusigrosz dusigroszem, rozrzutnik rozrzutnikiem, seksista seksistą, leń leniem... To nie muszą być zresztą wady, tak jakoś po polsku poleciało. Na pewien czas można się, oczywiście, przyczaić, bo wygodnie i bezpiecznie, ale w zupełnie nieoczekiwanym momencie prawdziwa natura wylezie na wierzch jak brudny paluch z dziurawej skarpetki. Przykre tylko, że ludzie tak  łatwo nabierają się na pozory. Potem rozczarowania, gorycz porażki, rozstania, rozwody, porzucone dzieci, stracone złudzenia...

    A wystarczyłoby tylko poobserwować osobnika w codziennym działaniu, niejako przy okazji. Parę punktów zaczepienia, nie więcej.  Nie da się całą dobę grać kogoś innego. Skupcie się na przykład na takich oto problemach:
     Z czego czerpie swoją wiedzę o świecie? Jak się wypowiada o gorszych i słabszych od niego? Jak dowodzi swoich racji? Co go rani? Jaki ma stosunek do zwierząt? Jak często zmienia ubranie? Czy łamie przepisy i zakazy? Czy dotrzymuje obietnic? Jak i na co najchętniej wydaje pieniądze? Z czego za nic nie potrafi zrezygnować? Jaki wpływ mają na niego inni? Kim są jego znajomi? Czy istnieją jakieś wartości wspólne dla was obojga? To tylko kilka pytań w kwestiach ważnych akurat dla mnie; każdy może stworzyć swoją listę. I nie pytać, tylko patrzyć i wyciągać logiczne wnioski!

    W pierwszej fazie znajomości niemal każdy człowiek fascynuje swoją innością, dlatego ciekawe i zabawne mogą być nawet jego przywary. W stadium zakochania, kiedy opuszcza nas rozum, nawet najcięższy charakter partnera wydaje się możliwy jeśli nie do zmiany, to chociaż do zaakceptowania. Przyjaźń też potrafi nas zaślepić - potrzebujemy jej, więc nazywamy przyjacielem każdego, kto jest dla nas miły. Podsumowując: często nie zwracamy uwagi lub opacznie tłumaczymy różne niepokojące sygnały, byle tylko jak najdłużej zachować złudne przekonanie, że jesteśmy dla kogoś centrum Wszechświata.

     Tymczasem szare życie weryfikuje wszelkie złudzenia. Ale nie skupiajmy się tutaj na sądzeniu innych.To nie ludzie zawodzą, to nasza głupota i naiwność zbiera swoje, jakże oczywiste, owoce. Przecież widzieliśmy, jacy są, choć nie chcieliśmy tego przyjąć do wiadomości. Czy ktoś o zdrowych zmysłach kupiłby świadomie popsutą żywność, przerdzewiały rower, wściekłego psa, grzejącą lodówkę, telewizor bez ekranu? Bo co? Bo aż tak nie śmierdzi? Bo chociaż koła mu się kręcą? Bo tak ładnie mu z pianą na pysku? Bo dobrze wygląda w kuchni? Bo da się przerobić na gustowną szafeczkę?

    Dlaczego więc w wyborze ludzi, którzy mają uczynić nasze życie lepszym, stosujemy kryteria godne kretyna? Powierzamy sekrety plotkarzowi,  wymagamy hojności od skąpca, poświęcenia od sobka, a lojalności od kundla, który zawsze poleci tam, gdzie pełna micha. Zakładamy rodzinę z lekkoduchem. Jesteśmy przekonani, że zdeklarowany alkoholik nauczy się kontrolować picie, a kombinator rzuci dla nas swoje geszefty. Oczekujemy szacunku dla siebie od pyszałka traktującego bliźnich jak motłoch. Wierzymy, że możemy być najważniejsi dla kogoś, komu inni służą wyłącznie za narzędzia do osiągnięcia celu. Jednym słowem szukamy magicznego połączenia ognia z wodą, a to utopia.

     Na szczęście sami również mamy wady, nie ma ludzi ich pozbawionych. I z pewnością inni też nas oceniają, nie zawsze pozytywnie. Ich prawo. Nie w tym rzecz, żeby się biczować i szukać winnych. Znacznie lepiej zapobiegać niż leczyć. Zatem apeluję, żeby oprócz emocji używać i rozumu, choćby od czasu do czasu, a w kwestiach oczywistych, sprawdzonych przez całe wieki praktyki, nie liczyć na szczególne względy u Stwórcy.  Nie pchajcie się w chore relacje tworzone ze strachu, litości, snobizmu, obowiązku, czy wdzięczności. To zawsze komuś wyjdzie bokiem. Zdrowa relacja to taka, w której każde z partnerów ma poczucie bycia kimś ważnym i niezastąpionym we wszystkich okolicznościach życia, nie tylko od święta albo w czarnej godzinie.

      Oczywiście, nie da się normalnie funkcjonować w atmosferze wiecznej podejrzliwości, obwąchiwać nieufnie każdego ewentualnego partnera i uciekać z wrzaskiem, jeżeli tylko zauważymy coś podejrzanego. Nie każde potknięcie jest od razu dowodem na regułę. Ktoś, kto na randce zafundował nam tylko wodę mineralną bez gazu oraz przejazd tramwajem, mógł mieć po prostu przejściowe problemy finansowe. Jeden seksistowski kawał nie musi oznaczać, że po ślubie zostaniemy przykute do zlewozmywaka, a odwołanie spotkania uzasadnione pilną sprawą w pracy - to niekoniecznie zdrada.  Dlatego istnieje coś takiego jak kredyt zaufania. Możemy nim obdarzyć każdego napotkanego człowieka i dać sobie oraz jemu szansę na piękną relację. Ale ten kredyt nie jest niewyczerpalny...

      Związek dwojga ludzi to poważna rzecz - trzeba przewidzieć, przemyśleć i przeżyć wiele spraw, zanim ze zwykłej znajomości przekwalifikujemy go w koleżeństwo, miłość czy przyjaźń.  A wtedy, jak mawiał Lis z opowieści o Małym Księciu: "Jesteś na zawsze odpowiedzialny za to, co oswoiłeś."  

    Na zakończenie kilka pięknych cytatów o przyjaźni, bo jest to, w moim przekonaniu, najwyższa forma relacji międzyludzkich, i szczęście ma ten, kto kiedykolwiek jej doświadczył... Wybrałam te, które najbardziej do mnie przemawiają:


Czas osłabia miłość, lecz wzmaga przyjaźń.
Prawdziwy przyjaciel jest przy tobie zawsze, a nie tylko wtedy, kiedy mu pasuje. 
Przyjaźń nie polega na tym, aby być nierozłącznym, lecz na tym, by ta rozłąka nic nie zmieniała.
Nigdy nie walcz o przyjaźń - o prawdziwą nie musisz, a o fałszywą nie warto.
Trzeba wielu lat, by zdobyć przyjaciela, wystarczy chwila, by go stracić.

4 komentarze:

  1. Dlaczego tego nie napisałaś laaata temu ? no bo niby wiedziałam,ale jednak słowo pisane bardziej przemawia.Chociaż.....hmmmm.Pewnie i tak postąpiłabym tak jak postąpiłam,a i w przyszłości pewnie popełnię te same błędy.Jak każdy z nas.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo laaata temu nie miałam takich doświadczeń :-) I wcale się nie cieszę, że już je mam...

      Usuń
  2. Dżizus jakie mądre te uczycielki...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak czegoś nie rozumiesz, to ja chętnie wytłumaczę ;-)

      Usuń