Boże Narodzenie to pora absolutnie usprawiedliwionego kiczu pod każdą postacią. Ma być miło, ciepło (przede wszystkim na duszy), wesoło. przyjaźnie, kolorowo, błyszcząco, dostatnio, bezpiecznie, wzruszająco, no i tradycyjnie... Dlatego właśnie dokładamy wszelkich starań, żeby taki stan osiągnąć: przygotowujemy pracochłonne potrawy, wybieramy prezenty, paćkamy szyby sztucznym śniegiem a szyszki brokatem, rozwieszamy światełka, nucimy kolędy i emanujemy powszechną miłością do świata, choćbyśmy mieli akurat atak kamicy nerkowej. W ogóle spędzamy ten czas na wzajemnym ładowaniu akumulatorów życzliwością i poczuciem bezpieczeństwa, bo musi to nam wystarczyć co najmniej do Wielkanocy.
I podtrzymaniu tej cieplarnianej atmosfery służą, między innymi, filmy o tematyce świątecznej. Jest ich niezliczona ilość, choć zwykły śmiertelnik z marszu może pewnie wymienić zaledwie kilka.
Z ciekawości zajrzałam do świątecznego programu TV. Zaskoczenia nie ma. My, Polacy, wzorem inżyniera Mamonia z "Rejsu" lubimy to, co już znamy. A zatem w pierwszy i drugi dzień świąt odwiedzi nas Kevin. Podobno tylko ze względu na jego coroczną wizytę odwołano najbardziej oczekiwany spektakl w dziejach ludzkości, czyli Koniec Świata 2012. Gdybym nie wiedziała, co wyrosło z zabawnego dzieciaka, to może bym się nawet ucieszyła...
Ale na szczęście i innych gwiazdkowych produkcji nie zabraknie. Jak nie w TV, to w Internecie albo na płytach DVD dołączonych do popularnych tygodników. Micha orzechów na kolana, pilot do ręki, ach, żeby jeszcze śnieg i mróz!
Z ciekawości zajrzałam do świątecznego programu TV. Zaskoczenia nie ma. My, Polacy, wzorem inżyniera Mamonia z "Rejsu" lubimy to, co już znamy. A zatem w pierwszy i drugi dzień świąt odwiedzi nas Kevin. Podobno tylko ze względu na jego coroczną wizytę odwołano najbardziej oczekiwany spektakl w dziejach ludzkości, czyli Koniec Świata 2012. Gdybym nie wiedziała, co wyrosło z zabawnego dzieciaka, to może bym się nawet ucieszyła...
Mam swoje ukochane filmy świąteczne i niniejszym oznajmiam to z całkowitą powagą. Nie zamierzam ich oceniać pod względem artystycznym. One po prostu są, jakie są, i dokładnie takie właśnie mają być! Kilka nawet już obejrzałam, żeby się odpowiednio nastroić, a parę jeszcze przede mną. Oto niektóre z tych kojarzących mi się natychmiast z Bożym Narodzeniem.
Numer jeden w proponowanym zestawieniu to polska komedia romantyczna "Listy do M." (2011) - trochę zabawna, trochę gorzka, trochę wzruszająca. Zawiera banalne przesłanie, że w Wigilię nikt nie powinien być sam, a cud miłości całkowicie zmienia optykę patrzenia na świat. Wisienką na torcie jest uroczy Maciej Stuhr jako samotny ojciec występujący czasem pod pseudonimem "Kostek Rosołow".
Numer jeden w proponowanym zestawieniu to polska komedia romantyczna "Listy do M." (2011) - trochę zabawna, trochę gorzka, trochę wzruszająca. Zawiera banalne przesłanie, że w Wigilię nikt nie powinien być sam, a cud miłości całkowicie zmienia optykę patrzenia na świat. Wisienką na torcie jest uroczy Maciej Stuhr jako samotny ojciec występujący czasem pod pseudonimem "Kostek Rosołow".
Treść zabawnej amerykańskiej komedii "Święta last minute"(Christmas with the Kranks - 2004) zawiera się w jednym zdaniu złożonym: Przed silnie zakorzenioną świąteczną tradycją właściwie nie ma ucieczki, natomiast prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie. Film ten to luźna adaptacja powieści Johna Grishama "Ominąć święta", jednak wymowa obu dzieł jest skrajnie różna. O ile książka jest satyrą na komercjalizację Bożego Narodzenia, o tyle film wręcz przeciwnie - dowodzi, że to właśnie tradycyjna czerwona kamizelka, choinka, bałwanek, lampki na dachu i coroczne kolędowanie w gronie rodziny i życzliwych sąsiadów dają człowiekowi poczucie bezpieczeństwa i spełnienia.
"12 wigilijnych wieczorów" (The twelve days of Christmas Eve - 2004) - to połączenie "Dnia świstaka" z "Opowieścią wigilijną". Bohater, zdolny, ambitny biznesmen, z powodzeniem prowadzący rodzinny interes, ulega wypadkowi i trafia w dziwne miejsce, gdzie zawieszony między życiem a śmiercią ma szansę dwanaście razy przeżyć od nowa swoją minioną Wigilię, aż zrozumie, co tak naprawdę liczy się w życiu i naprawi błędy. Idzie mu to jak krew z nosa, ale nastrój świąteczny aż kipi.
Z całej serii filmów świątecznych skierowanych specjalnie do dzieci chciałabym polecić zwłaszcza te dwa:
Mogłabym tak bez końca wymieniać kolejne tytuły, bo przecież nakręcono świąteczne wersje prawie wszystkich popularnych animacji: Kaczora Donalda, Shreka, Madagaskaru, Kung-fu Pandy itp. A niezliczone filmy o Mikołaju i jego perypetiach z żoną, elfami czy amnezją? A filmy o reniferach: czerwononosym Rudolfie, Niko, Blizzardzie? No i wreszcie cała grupa filmów opartych na przekazach biblijnych, choć one są bardziej popularne w okresie wielkanocnym. Można by było nie odchodzić od ekranu przez okrągłą dobę...
Ale jeszcze koniecznie trzeba znaleźć czas na popołudniowy spacer. Grudniowa przechadzka pięknie oświetlonym Traktem Królewskim, wizyta u Neptuna, może jakiś świąteczny koncert organowy, oglądanie szopek w licznych kościołach, karmienie ptaków i wdychanie jodu na nadmorskiej plaży - to akurat atrakcje trójmiejskie, do których serdecznie zachęcam.
WESOŁYCH ŚWIĄT!
I, jak śpiewa Bing Crosby:
"May your days be marry and bright,
and may all your Christmases be white"
Super przegląd filmowy. Kilku nie znałam. Życzę udanych Swiat, wspaniałego czasu z bliskimi i weny na cały nowy rok! Pozdrowienia
OdpowiedzUsuńSuper przegląd filmowy. Kilku nie znałam. Życzę udanych Swiat, wspaniałego czasu z bliskimi i weny na cały nowy rok! Pozdrowienia
OdpowiedzUsuń