Szukaj na tym blogu

czwartek, 19 grudnia 2013

Filmowe Boże Narodzenie

     Boże Narodzenie to pora absolutnie usprawiedliwionego kiczu pod każdą postacią. Ma być miło, ciepło (przede wszystkim na duszy), wesoło. przyjaźnie, kolorowo, błyszcząco, dostatnio, bezpiecznie, wzruszająco, no i tradycyjnie... Dlatego właśnie dokładamy wszelkich starań, żeby taki stan osiągnąć: przygotowujemy pracochłonne potrawy, wybieramy prezenty, paćkamy szyby sztucznym śniegiem a szyszki brokatem, rozwieszamy światełka, nucimy kolędy i emanujemy powszechną miłością do świata, choćbyśmy mieli akurat atak kamicy nerkowej. W ogóle spędzamy ten czas na wzajemnym ładowaniu akumulatorów życzliwością i poczuciem bezpieczeństwa, bo musi to nam wystarczyć co najmniej do Wielkanocy. 
      I podtrzymaniu tej cieplarnianej atmosfery służą, między innymi, filmy o tematyce świątecznej. Jest ich niezliczona ilość, choć zwykły śmiertelnik z marszu może pewnie wymienić zaledwie kilka.

      Z ciekawości zajrzałam do świątecznego programu TV. Zaskoczenia nie ma. My, Polacy, wzorem inżyniera Mamonia z "Rejsu" lubimy to, co już znamy. A zatem w pierwszy i drugi dzień świąt odwiedzi nas Kevin. Podobno tylko ze względu na jego coroczną wizytę odwołano najbardziej oczekiwany spektakl w dziejach ludzkości, czyli Koniec Świata 2012. Gdybym nie wiedziała, co wyrosło z zabawnego dzieciaka, to może bym się nawet ucieszyła...


      Ale na szczęście  i innych gwiazdkowych produkcji nie zabraknie. Jak nie w TV, to w Internecie albo na płytach DVD dołączonych do popularnych tygodników. Micha orzechów na kolana, pilot do ręki, ach, żeby jeszcze śnieg i mróz!

    Mam swoje ukochane filmy świąteczne i niniejszym oznajmiam to z całkowitą powagą. Nie zamierzam ich oceniać pod względem artystycznym. One po prostu są, jakie są, i dokładnie takie właśnie mają być! Kilka nawet już obejrzałam, żeby się odpowiednio nastroić, a parę jeszcze przede mną. Oto niektóre z tych kojarzących mi się natychmiast z Bożym Narodzeniem.


      Numer jeden w proponowanym zestawieniu to polska komedia romantyczna "Listy do M." (2011) - trochę zabawna, trochę gorzka, trochę wzruszająca. Zawiera banalne przesłanie, że w Wigilię nikt nie powinien być sam, a cud miłości całkowicie zmienia optykę patrzenia na świat. Wisienką na torcie jest uroczy Maciej Stuhr jako samotny ojciec występujący czasem pod pseudonimem "Kostek Rosołow". 


     Kolejny polski film, którego akcja toczy się w okresie świątecznym, wyreżyserował przed laty sam Stanisław Bareja. Ta komedia pomyłek nosi nieco przewrotny tytuł "Niespotykanie spokojny człowiek" (1975). W roli tytułowej Janusz Kłosiński (młodych informuję, że to sierżant Czernousow z "Czterech pancernych"). Kultowa scena oprawiania choinki nieodmiennie bawi mnie do łez. Zresztą przyjrzyjcie się zdjęciu i wyciągnijcie wnioski. 


     To już piętnaście lat minęło od premiery pięknego polskiego serialu "Siedlisko" (1998) wg autorskiego scenariusza i w reż. Janusza Majewskiego. Ostatni odcinek (9) poświęcony jest właśnie rodzinnej Wigilii odbywającej się w Panistrudze niedaleko Ełku, w wiejskim domu odziedziczonym niespodziewanie przez malarkę, Mariannę Kalinowską. Nowa pani domu (w tej roli Anna Dymna) najchętniej przygarnęłaby do serca cały świat, ale póki co ogranicza się tylko do bliższych i dalszych krewnych oraz przyjaciół. Po obejrzeniu filmu niejednemu widzowi zamarzą się takie magiczne święta w zimowej scenerii Mazur. 


       Treść zabawnej amerykańskiej komedii "Święta last minute"(Christmas with the Kranks - 2004) zawiera się w jednym zdaniu złożonym: Przed silnie zakorzenioną świąteczną tradycją właściwie nie ma ucieczki, natomiast prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie. Film ten to luźna adaptacja powieści Johna Grishama "Ominąć święta", jednak wymowa obu dzieł jest skrajnie różna. O ile książka jest satyrą na komercjalizację Bożego Narodzenia, o tyle film wręcz przeciwnie - dowodzi, że to właśnie tradycyjna czerwona kamizelka, choinka, bałwanek, lampki na dachu i coroczne kolędowanie w gronie rodziny i życzliwych sąsiadów dają człowiekowi poczucie bezpieczeństwa i spełnienia.


     "12 wigilijnych wieczorów" (The twelve days of Christmas Eve - 2004) - to połączenie "Dnia świstaka" z "Opowieścią wigilijną". Bohater, zdolny, ambitny biznesmen, z powodzeniem prowadzący rodzinny interes, ulega wypadkowi i trafia w dziwne miejsce, gdzie zawieszony między życiem a śmiercią ma szansę dwanaście razy przeżyć od nowa swoją minioną Wigilię, aż zrozumie, co tak naprawdę liczy się w życiu i naprawi błędy. Idzie mu to jak krew z nosa, ale nastrój świąteczny aż kipi.


    "Opowieść wigilijna" (niektóre powojenne adaptacje opowiadania K. Dickensa to: 1970 - w roli Ebenezera Scrooge'a Albert Finney, 1984 - George C. Scott, 1992 - Michael Caine i Muppety, 1999 - Patrick Steward, 2009 - Jim Carrey) Każda wersja jest do przyjęcia, niezależnie od wierności tekstowi pierwowzoru. Przemiana zgorzkniałego skąpca Ebenezera Scrooge'a w hojnego dobrodzieja to jeden z niewątpliwych wigilijnych cudów. Bardzo mi też odpowiada przesłanie: Ciesz się każdą chwilą, bo nie wiesz, ile jeszcze ich przed tobą. Daj też radość innym, a pozostawisz po sobie dobre wspomnienie.


    "Przetrwać święta" (Surviving Christmas - 2004) - ciekawa fabularnie opowieść o człowieku, który zapłacił pewnej rodzinie za przygarnięcie go na czas Bożego Narodzenia w charakterze krewnego. W rolach głównych Ben Affleck, Christina Applegate, James Gandolfini i bajecznie kolorowa świąteczna sceneria. Czy da się kupić zapomniane dziecięce marzenia? Polecam ten film na święta, doskonale wpasowuje się w ich atmosferę.


     Warto wspomnieć jeszcze o ponad siedemdziesięcioletnim filmie "Gospoda świąteczna" (Holiday Inn - 1942), w którym gwiazda ówczesnej kinematografii, Bing Crosby, swoim głębokim głosem śpiewa jedną z najbardziej rozpoznawalnych w świecie piosenek świątecznych: White Christmas. Kliknijcie i posłuchajcie... Śniegu ciągle nie ma, więc może choć wyobraźnia go przywoła.



     I na koniec film o pewnym niepoprawnym marzycielu, który zawsze pielęgnuje wizję idealnej rodziny i za wszelką cenę stara się zrealizować swoje plany, choć życie ciągle podsuwa mu kłody pod nogi. Mowa o Clarku Griswoldzie (w tej roli Chevy Chase), bohatera serii komedii rodzinnych "W krzywym zwierciadle". Film "Witaj, święty Mikołaju" (National Lampoon's Christmas Vacation - 1989) opowiada właśnie o przygotowaniach do rodzinnych świąt, a oświetlony tysiącami lampek dom Griswoldów będzie się wam przypominał na widok każdej większej iluminacji świątecznej. Tu macie namacalny dowód :-)

     Z całej serii filmów świątecznych skierowanych specjalnie do dzieci chciałabym polecić zwłaszcza te dwa:



     "Grinch: świąt nie będzie"(How the Grinch stole Christmas - 2000) - to urocza bajeczka o malutkich mieszkańcach Ktosiowa, miasteczka położonego na płatku śniegu, którym brzydki zielony stwór chce uniemożliwić obchodzenie Bożego Narodzenia, kradnąc im wszystkie gwiazdkowe zakupy. Ale za sprawą małej dziewczynki święta i tak przychodzą, bo może jednak nie biorą się ze sklepu? Łatwo się domyślić, że dobro zwycięża zło, piękna roztapia lodowate serce bestii i wszystko kończy się pomyślnie. W roli Grincha - Jim Carrey, choć można go rozpoznać jedynie po charakterystycznej mimice.



       Ekspres polarny"(The Polar Express - 2004) - animacja pełna ciekawych zwrotów akcji, toczącej się głównie w pociągu pędzącym na Biegun Północny. Podróżuje nim grupa dzieci wybranych spośród innych do złożenia wizyty Świętemu Mikołajowi. Tylko jednemu szczęśliwcowi wręczy on osobiście wymarzony prezent gwiazdkowy. Ale główny bohater skończył 8 lat i nie wierzy już w Mikołaja. Czy ta podróż zmieni jego przekonania?

      Mogłabym tak bez końca wymieniać kolejne tytuły, bo przecież nakręcono świąteczne wersje prawie wszystkich popularnych animacji: Kaczora Donalda, Shreka, Madagaskaru, Kung-fu Pandy itp. A niezliczone filmy o Mikołaju i jego perypetiach z żoną, elfami czy amnezją? A filmy o reniferach: czerwononosym Rudolfie, Niko, Blizzardzie? No i wreszcie cała grupa filmów opartych na przekazach biblijnych, choć one są bardziej popularne w okresie wielkanocnym. Można by było nie odchodzić od ekranu przez okrągłą dobę...

       Ale jeszcze koniecznie trzeba znaleźć czas na popołudniowy spacer. Grudniowa przechadzka pięknie oświetlonym Traktem Królewskim, wizyta u Neptuna, może jakiś świąteczny koncert organowy, oglądanie szopek w licznych kościołach, karmienie ptaków i wdychanie jodu na nadmorskiej plaży - to akurat atrakcje trójmiejskie, do których serdecznie zachęcam.


WESOŁYCH ŚWIĄT!

I, jak śpiewa Bing Crosby:
"May your days be marry and bright,
and may all your Christmases be white"



2 komentarze:

  1. Super przegląd filmowy. Kilku nie znałam. Życzę udanych Swiat, wspaniałego czasu z bliskimi i weny na cały nowy rok! Pozdrowienia

    OdpowiedzUsuń
  2. Super przegląd filmowy. Kilku nie znałam. Życzę udanych Swiat, wspaniałego czasu z bliskimi i weny na cały nowy rok! Pozdrowienia

    OdpowiedzUsuń