Szukaj na tym blogu

środa, 4 grudnia 2013

Wigilijne rozmyślania




     Wigilię w moim domu obchodzi się tradycyjnie, przynajmniej jeśli chodzi o stronę wizualno-kulinarną. Złoto-czerwona choinka, mnóstwo migocących światełek, aniołki, gwiazdki, szyszki, brokatowy błysk - kicz, wiocha - cudownie!!! W tle cichutko kolędy, najchętniej "Mazowsza". Na stole biały obrus, złote serwetki, dużo świec, sianko, opłatek, miejsce dla wędrowca. Do kolacji siadamy o 18.00. Od lat serwujemy nieodmiennie ten sam zestaw dwunastu potraw, a wszelkie odstępstwa od normy zawdzięczamy gościom, którzy zaproszeni na Wigilię, wpadają z własną wałówką. Niespodzianką jest też jeden rodzaj śledzi, który co roku zależy od widzimisię kucharza. Mimo zniesienia postu nigdy nie podajemy potraw mięsnych. One pojawiają się dopiero w pierwszy dzień świąt, choć wtedy wszyscy i tak najchętniej dojadają ryby. 

A oto moje tradycyjne wigilijne menu, w kolejności spożywania:

1) Czysty postny barszcz z buraków
2) Kapuśniaczki, czyli paszteciki drożdżowe z nadzieniem kapuścianym
3) Śledzie "w śmietniku"
4) Śledzie w sosie śmietanowo-czosnkowym
5) Śledzie niespodzianka
6) Ziemniaki w mundurkach (do śledzi)
7) Dorsz w sosie greckim
8) Karp po żydowsku (na słodko) albo smażony na maśle
9) Pstrąg w galarecie
10) Kutia albo łamańce z makiem i miodem, albo makowiec - coś z makiem musi być!
11) Kisiel żurawinowy
12) Kompot z suszu owocowego


   Tłustym drukiem zaznaczyłam potrawy wigilijne  szczególnie entuzjastycznie przyjmowane przez domowników. Ich nie ma prawa zabraknąć! Wkrótce podam niektóre przepisy...
       Nie zawsze nasze wigilijne menu składało się z dwunastu dań. Bywało cieniutko z pieniędzmi albo i chęciami. Dokładnie w Wigilię 1981 r. pochowaliśmy dziadka, kto wtedy myślał o barszczyku czy rybie. Żeby pocieszyć babcię, liczyliśmy jako potrawy chleb, cukier, herbatę, cytrynę itp. - i tak naciągnęliśmy ich liczbę do dwunastu. Tradycji stało się zadość...
      No cóż, życie toczy się dalej. Próbowałam już wprowadzić do wigilijnego jadłospisu zupę migdałową, pierogi, uszka, karpia w sosie piernikowym i łososia z pieczarkami, ale się nie przyjęły. Jednak przyzwyczajenie jest drugą naturą. Zresztą czy to źle? W świecie, gdzie nic nie jest pewne i stałe, taka tradycja daje człowiekowi solidne podparcie, określa tożsamość, wiąże z bliskimi. Może dlatego przykładałam tak ogromną wagę do Wigilii klasowych, urządzanych zawsze wieczorem z udziałem nie tylko uczniów, ale i ich rodzin. Z czytaniem Biblii, obrusem, świecami, opłatkiem, zwyczajowymi potrawami, choinką, prezentami. Z zaangażowaniem wszystkich (no, prawie wszystkich) w przygotowanie uroczystości i posprzątanie po niej. Z ciepłą, serdeczną atmosferą, śmiechem, powagą, wzruszeniem. I co z tego, że byłam cały dzień na nogach? Wracałam do domu późnym wieczorem zmordowana jak kobyła po wyścigach, ale w przekonaniu, że było warto...     
     Przy wigilijnej wieczerzy pośpiech jest szczególnie niemile widziany. Tu wszystko powinno się celebrować: smakować potrawy, prowadzić ciekawe rozmowy, śpiewać kolędy, rozpakowywać prezenty i cieszyć się nimi w gronie bliskich sobie ludzi. Te klasowe spotkania opłatkowe uczniów z wychowawcą, między polskim a matematyką, przy coli i chipsach, na łapu capu, bo wszystko inne jest ważniejsze, to jakaś straszliwa parodia pięknej tradycji. Pracownicze Wigilie znane mi z autopsji - to były z reguły przymusowe spędy obojętnych sobie ludzi, którzy tylko czekali, żeby się urwać do domu.  Może już lepiej nie robić nic...
      
    Koniec dygresji. A jak wygląda wasza Wigilia? Może jednak uda się wam zainspirować mnie do modyfikacji albo nawet radykalnej zmiany jadłospisu? Czekam na propozycje.


1 komentarz:

  1. Nie będę Cię namawiać do zmiany menu:). Nie odbiega zbytnio od mojego. Bo wieczór wigilijny dla mnie jest z innego powodu ważniejszy od tego co znajduje się na stole.
    To spotkanie z bliską rodziną, wspólne rozmowy i śpiewanie kolęd. Wprowadzam atmosferę taką, aby moje wnuki pamiętały każdy wieczór wigilijny jako wyjątkowy. To dzieciaki pomagają mi przy dekoracji stołu, drukują kolędy, aby nikt się nie mylił przy śpiewaniu:). Modlitwa na wieczór wigilijny jest czytana z podziałem na role i nawet dzieciaki wymuszają próby na kilka dni przed:)
    A jedzenie? U mnie takie jak w moim rodzinnym domu.Głównie to śledzie, smażone ryby, ryba w galarecie,ryba po grecku, pierogi, barszcz z kiszonych buraków, kompot z suszu, domowy chleb i koniecznie drożdżowe racuchy, smażone w ostatniej chwili i posypane cukrem pudrem.
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń