Szukaj na tym blogu

sobota, 18 maja 2013

Mały gaduła



  Dzisiaj postanowiłam "zbratać się z pospólstwem", a mianowicie, załatwiając interesy w centrum Gdańska, skorzystać ze środków lokomocji miejskiej. Ha! Jakkolwiek butnie by to zabrzmiało, naga prawda jest taka, że boję się w godzinach szczytu  jechać samochodem do centrum, bo gdybym nie znalazła miejsca na parkingu, prawdopodobnie zawróciłabym dopiero gdzieś w okolicach Sopotu. Błądzenie po jednokierunkowych uliczkach naszego grodu ma bowiem ogromny wpływ na stan moich skołatanych nerwów.
    Wracając do domu, stałam się mimowolnym świadkiem uroczej scenki. W autobusie naprzeciwko mnie usiadła mama z synkiem.  Smyk na oko czteroletni. Pyzata buzia ze spiczastym noskiem, żywe ciemne oczka. Sama słodycz ubrana w białą trykotową koszulkę i czerwoną czapeczkę z napisem „Poland”. Taki nasz produkt eksportowy. Malcowi buzia się nie zamykała. Nawijał przez całą drogę, głośno i wyraźnie, przeskakując z tematu na temat z prędkością światła.  Cud, że udawało mu się przy tym oddychać. A ponieważ głoskę  „r”  wymawiał jako „j”, do czego zresztą miał pełne prawo jako małolat, całość brzmiała przekomicznie.
- Mamusiu, czemu ta pani ma choją nóżkę? Jąbnęla się w kolanko jak ja?  Będzie miała stjupek? Stjasznie ją boli, pjawda? Któja godzina? Pokaż zegajek.  To jest czwajta?  Aha, wpół do djugiej. Ale tu gojąco! Gdzie są moje cukiejki? Masz w tojebce?  A tatuś już wjócił z pjacy? Popatrz, ten chłopczyk ma sjebjny jowejek! Czemu ten pan jest czajny? Bjudny jest? Auto tjąbi!  Gdzie jutjo idziemy na spacej? Jak się pisze Bajbaja?
      Słysząc to ostanie, nie wytrzymałam i zachichotałam w głos. Pasażerowie obrzucili mnie dziwnymi, jakby z lekka zaniepokojonymi spojrzeniami. Jedynie matka uśmiechnęła się ze zrozumieniem i pokiwała głową. W tym momencie znowu zabrzmiał głos brzdąca:
- O piesek! Jaki to piesek?
     I tu kulminacja. Umęczona matka zerknęła na czworonoga, a w oczach błysnęło jej coś jakby małpia  złośliwość, gdy stwierdziła z całą stanowczością:
- Terier irlandzki!
    Obejrzałam się. Z tyłu stał facet z najzwyklejszym jamnikiem…

1 komentarz:

  1. hahahaha uśmiałam się, w pełni ją rozumiem choć Ksenia jeszcze nie mówi tyle :)

    OdpowiedzUsuń