Sama, "tymi ręcami" zrobiłam zakwas. Traktowałam jak żywą istotę: rano dopieszczałam, wieczorem dokarmiałam, trzymałam w cieple, a wszystko pod czujnym okiem danci. Trwało to ponad tydzień. Dziś upiekłam swój pierwszy chleb, oczywiście wg przepisu wyżej wymienionej. Pachnie w całym domu...
Przepis był prosty jak drut:
500 g zakwasu
400 g mąki żytniej typ 720
100 g maki pszennej
ok 350 g wody
15 g soli
1 łyżka octu balsamicznego
1 łyżeczka cukru lub miodu
Ale zanim przystąpiłam do działań piekarniczych, co chwila wpadałam do Leśnego Zakątka na konsultacje, dopytując się o wszelkie szczegóły, bo to właśnie one tak naprawdę decydują o całokształcie.
Zakwas, mąki, wodę (letnią) i pozostałe składniki dodałam w wymienionej kolejności i wymieszałam w misce drewnianą łyżką. Masa osiągnęła konsystencję nieco rzadszą od wyrobionej plasteliny. Przełożyłam łyżką do blaszanej formy posmarowanej oliwą i posypanej mąką. Wyrównałam powierzchnię i odstawiłam do wyrośnięcia zawinięte w torbę foliową. Po dwóch godzinach nie drgnęło, więc wyjęłam z torby i włożyłam do piekarnika nagrzanego tylko żarówką, przykryłam ściereczką. Trochę obeschło z wierzchu, więc lekko spanikowalam, ale dancia kazała skropić wodą. Podwoiło objętość dopiero po pięciu godzinach. Wstawiłam do piekarnika nagrzanego do 220 stopni, po 15 minutach zmniejszyłam do 200 i piekłam jeszcze 45 minut, a potem, na "wsiakij pożarnyj" jeszcze 10 minut w temperaturze 190 stopni. Efekt zewnętrzny widać na zdjęciach, do środka zajrzę jutro.
No i przyszło jutro - zajrzałam. W środku chleb jest lekko wilgotny, miękki, pachnący, nie kruszy się podczas krojenia. Wszyscy się na niego rzucili, nawet pieczona karkówka nie miała szans wobec takiego rarytasu. Oj, będziemy piec, będziemy :-)
mediana jestem z Ciebie dumna!!! Wielu osobom pomagałam, ale nikomu z nich nie udało się za pierwszym razem:) Tłumaczyłam, a i tak robili po swojemu.
OdpowiedzUsuńZ wyglądu nie mam się do czego przyczepić. Popękał odrobinę, ale to przez to, że ciasto dość długo rosło i powierzchnia wyschła, dodaje mu to uroku.
Jak zobaczę środek, ocenię dokładniej:)
Już myślałam, że nie zdążysz zrobić zdjęcia w przekroju:)
OdpowiedzUsuńTeraz mogę go ocenić!
9 punktów na 10, czemu nie 10, zapytasz?, bo zawsze może być lepiej:) Tak twierdzi i ocenia moje chleby, mój wnusio Dominik. Przyznaję mu rację.
Pamiętaj o jednym, kiedy pieczesz chleb.
Zakwas do chleba musi zawsze być odmłodzony i aktywny, wszystko zgodnie z przepisem.
Nie trzymaj się kurczowo przepisu w kwestii wody, długości pieczenia i czasu rośnięcia. Odstępstwa mogą nie być duże, ale znaczące na końcowy rezultat.
Przepis to tylko podpowiedź, musisz być elastyczna:)
Ja jestem racjonalna do bólu i przy tego typu zadaniach logicznie przetwarzam dane :-) Poczekałam, aż zakwas będzie miał najwięcej bąbli, dodałam więcej wody, bo ciasto było za gęste, twardo czekałam, aż ciasto podwoi objętość, piekłam 10 minut dłużej, żeby skórka była bardziej rumiana i chrupka. Cieszę się, że wyszło. Teraz pora na to z jabłkami. Na pewno opiszę swoje przeżycia, nawet jak mi (odpukać) gniot wyjdzie ;-)
OdpowiedzUsuńmediana, na pewno Ci się uda. Jabłka przyspieszają proces fermentacji. Jeśli miałabyś jakieś pytania, to mogę podać tel. kom. do mnie. Powiedz tylko to podam Ci go prywatnie na FB
OdpowiedzUsuń