Szukaj na tym blogu

środa, 1 maja 2013

Mój pierwszy chleb





       Sama, "tymi ręcami" zrobiłam zakwas. Traktowałam jak żywą istotę: rano dopieszczałam, wieczorem dokarmiałam, trzymałam w cieple, a wszystko pod czujnym okiem danci. Trwało to ponad tydzień. Dziś upiekłam swój pierwszy chleb, oczywiście wg przepisu wyżej wymienionej. Pachnie w całym domu...

Przepis był prosty jak drut:
500 g zakwasu
400 g mąki żytniej typ 720
100 g maki pszennej
ok 350 g wody
15 g soli
1 łyżka octu balsamicznego
1 łyżeczka cukru lub miodu

        Ale zanim przystąpiłam do działań piekarniczych, co chwila wpadałam do Leśnego Zakątka na konsultacje, dopytując się o wszelkie szczegóły, bo to właśnie one tak naprawdę decydują o całokształcie.
       Zakwas, mąki, wodę (letnią) i pozostałe składniki dodałam w wymienionej kolejności i wymieszałam w misce drewnianą łyżką. Masa osiągnęła konsystencję nieco rzadszą od wyrobionej plasteliny. Przełożyłam łyżką do blaszanej formy posmarowanej oliwą i posypanej mąką. Wyrównałam powierzchnię i odstawiłam do wyrośnięcia zawinięte w torbę foliową. Po dwóch godzinach nie drgnęło, więc wyjęłam z torby i włożyłam do piekarnika nagrzanego tylko żarówką, przykryłam ściereczką.  Trochę obeschło z wierzchu, więc lekko spanikowalam, ale dancia kazała skropić wodą. Podwoiło objętość dopiero po pięciu godzinach. Wstawiłam do piekarnika nagrzanego do 220 stopni, po 15 minutach zmniejszyłam do 200 i piekłam jeszcze 45 minut, a potem, na "wsiakij pożarnyj" jeszcze 10 minut  w temperaturze 190 stopni. Efekt zewnętrzny widać na zdjęciach, do środka zajrzę jutro.


No i przyszło jutro - zajrzałam. W środku chleb jest lekko wilgotny, miękki, pachnący, nie kruszy się podczas krojenia. Wszyscy się na niego rzucili, nawet pieczona karkówka nie miała szans wobec takiego rarytasu. Oj, będziemy piec, będziemy :-)

4 komentarze:

  1. mediana jestem z Ciebie dumna!!! Wielu osobom pomagałam, ale nikomu z nich nie udało się za pierwszym razem:) Tłumaczyłam, a i tak robili po swojemu.
    Z wyglądu nie mam się do czego przyczepić. Popękał odrobinę, ale to przez to, że ciasto dość długo rosło i powierzchnia wyschła, dodaje mu to uroku.
    Jak zobaczę środek, ocenię dokładniej:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Już myślałam, że nie zdążysz zrobić zdjęcia w przekroju:)
    Teraz mogę go ocenić!
    9 punktów na 10, czemu nie 10, zapytasz?, bo zawsze może być lepiej:) Tak twierdzi i ocenia moje chleby, mój wnusio Dominik. Przyznaję mu rację.
    Pamiętaj o jednym, kiedy pieczesz chleb.
    Zakwas do chleba musi zawsze być odmłodzony i aktywny, wszystko zgodnie z przepisem.
    Nie trzymaj się kurczowo przepisu w kwestii wody, długości pieczenia i czasu rośnięcia. Odstępstwa mogą nie być duże, ale znaczące na końcowy rezultat.
    Przepis to tylko podpowiedź, musisz być elastyczna:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja jestem racjonalna do bólu i przy tego typu zadaniach logicznie przetwarzam dane :-) Poczekałam, aż zakwas będzie miał najwięcej bąbli, dodałam więcej wody, bo ciasto było za gęste, twardo czekałam, aż ciasto podwoi objętość, piekłam 10 minut dłużej, żeby skórka była bardziej rumiana i chrupka. Cieszę się, że wyszło. Teraz pora na to z jabłkami. Na pewno opiszę swoje przeżycia, nawet jak mi (odpukać) gniot wyjdzie ;-)

    OdpowiedzUsuń
  4. mediana, na pewno Ci się uda. Jabłka przyspieszają proces fermentacji. Jeśli miałabyś jakieś pytania, to mogę podać tel. kom. do mnie. Powiedz tylko to podam Ci go prywatnie na FB

    OdpowiedzUsuń