Szukaj na tym blogu

piątek, 12 kwietnia 2013

Historia jednej znajomości, czyli wierszowana młocka z takim jednym z Kłodzka

Rzecz dotyczy dialogu, do którego dałam się sprowokować  na jednym z portali randkowych. Zachowałam pisownię oryginalną.

ON: 
W goracym dowodzie się odmlodzimy 
Gdy jakies stare zdjecie tam umiescimy...
JA:
Rzuca oszczerstwa jeden "przy kości", 
że zamieściłam zdjęcie z młodości.
I tu się facet wcale nie myli, 
czuję się młoda o każdej chwili.
Bo wiek to tylko kwestia wyboru, 
a dobrych kremów jest do oporu. 
ON:
Osiągnięcia przemysłu kosmetycznego   
Nie nadrobią wigoru utraconego...  
JA:
Martw się o siebie, drogi kolego – 
kobieta może do upadłego...
ON:
Nie wiem co taka umazana kremem może...  
Mam też wątpliwości czy o każdej porze... 
JA:
Krem jest jeszcze całkiem, całkiem, 
pomyśl, co by było z talkiem...
ON:
W tym względzie między nami jest zgoda, 
Że najlepsza jest sama przyroda...
Czy kremu, czy talku stosowanie 
Utrudnia tylko sprawne kochanie
Środki takie dobre do brzydoty maskowania, 
Przecież nie są przydatne do sprawnego kochania... 
JA:
----------------------------------- 
ON:
Noce takie są gorące a słowiki tak śpiewają, 
A do łóżek pań pyskatych tylko strachy zaglądają!
A gdy nocą stosunkowo spokojną jest ukarana, 
To już taka nie zmruży oka aż do bialego rana... 
JA:
Coś Ci powiem - znawco kobiet, choć pewnie nagrabię sobie.
Jeśli wolisz babę - mruka, to sobie takiej poszukaj.
Od poganiania nahajem bardziej wolę dobry bajer.
A co do upalnej nocki - w Gdańsku lało! A jak w Kłodzku?
ON:
Czasem mam wrażenie że Kazimiera Szczuka 
Nie tylko chłopa ale i rymu tu szuka....
Każdy widzi że nieudolne rymowanie 
Pociąga za sobą uparte pyskowanie
A lokalne komunikaty pogodowe 
Nie są ani ciekawe, ani ugodowe...   

I tu mnie chłop zajeżył!!! A mój mózg tylko czekał na odpowiednią dawkę adrenaliny...
 
JA: 
Nie oceniajmy innych, zwłaszcza rozwścieczeni, 
byśmy sami nie byli przez nich ocenieni.
Wolę ośmiozgłoskowiec, miej to na uwadze, 
lecz z trzynastozgłoskowcem także sobie radzę.
I chętnie Ci objaśnię (pewnie jako pierwsza), 
że niezbędna średniówka w tego typu wierszach.
To po siódmej sylabie taka przerwa mała, 
żeby w uszach odbiorców całość lepiej brzmiała.
Bowiem wiersz regularny nie polega na tym,
aby się rymowały „sraty” i „pierdaty”.
Czasem trzeba do formy dopasować treści, 
zaplanować zestroje, akcenty rozmieścić.
Jeśliś sylabotonizm olał w wieku szkolnym, 
dziś powinieneś pisać raczej wierszem wolnym.
Gdy ten problem zawiły kiedyś opanujesz, 
możesz oceniać innych – na razie dziękuję.  
ON:
Przyznaję że mnie Tina zawstydziła
Gdy mi moje błędy uzmysłowiła
Moje poetyckie przygotowanie 
To tylko sylab sprawne rachowanie...
Na znak pokory publicznie ogłaszam 
Że Cię Tino do mej księgi zapraszam
Proszę Cię o twych uwag powielenie  
I w mej Księdze Gości umieszczenie. 
JA: 
Zaskoczyłeś mnie mile, zatem stwierdzić muszę, 
że Mike, ogromny facet, ma też wielką duszę.
Nie poznałam dotychczas nadmiernej ilości  
mężczyzn pełnych szacunku dla babskich zdolności.
Jeszcze rzadszy, co najmniej jak gad z trzeciorzędu, 
jest taki, co potrafi przyznać się do błędu.
A takiemu, co umie publicznie przeprosić, 
panie winny wiadrami zimne piwo nosić.
W uznaniu dla Twych nagle odkrytych walorów 
wnoszę o zakopanie wojennych toporów. 
A na znak zgody - niech się każdy o tym dowie -
wznoszę toast szampanem - Majkel - Twoje zdrowie!
ON:
Zazwyczaj inne męskie ukryte walory / Powodują namiętne ze strony pań amory...
Co do natury owych ukrytych walorów, / Ujawnię że nie znoszą wszelakich toporów...

Tu następuje krótka korespondencja prywatna, która utwierdza mnie w przekonaniu, że ta znajomość nie rokuje za dobrze i trzeba się wycofać możliwie jak najszybciej.

JA:
Żegnaj, Mike-warszawski!, martwi mnie to srodze, 
ale stwierdzam, niestety, że nam nie po drodze.
Choć z uporem naprawdę godnym lepszej sprawy 
ciągle tkwisz na mej stronie, Majkelu z Warszawy,
Choć na liście odwiedzin – sama nie wiem po co – 
ciągle Cię widzę: świtem oraz późną nocą.
Czas zakończyć ten dziwny i nierówny układ: 
kobieta to też człowiek, a nie jakaś kukła.
I gdybyś na Harvardzie studia miał skończone, 
to nigdy nie zostaniesz moim Pigmalionem.
Ponieważ poświęciłeś mi czasu tak wiele, 
niech choć na koniec porad kilku Ci udzielę: 
1) Dyplomy, fakultety i inne frykasy  
nie zastąpią kultury, ogłady i klasy.
2) Nie zdobywa się kobiet starych ani młodych,  
wytykając im braki zdrowia i urody.
3) Nie żąda się od kobiet płacenia za miłość, 
gdy nieznaczna nadwaga zmienia się w otyłość.
4) Gdy oponentkę czasem na swej drodze spotkasz, 
pamiętaj, że nie każda baba to idiotka.
5) Może warto poskromić swoje bujne ego?  
W końcu męski intelekt - nic nadzwyczajnego.
6) Sposób, w jaki traktować pragniesz wszystkie panie, 
nazywa się wahabizm - modny jest w Iranie.







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz